Maret Balkestein-Grothues: Drzemie w nas duży potencjał

Maret Balkestein-Grothues jest jedną z trzech zawodniczek, które latem zdecydowały się na zasilenie szeregów PGE Atomu Trefla Sopot. Holenderka ma za sobą niezwykle udany sezon reprezentacyjny i liczy na kolejne zwycięskie chwile w sopockiej ekipie.

Karolina Biesik
Karolina Biesik

WP SportoweFakty: Zwycięstwo w II Dywizji World Grand Prix oraz wicemistrzostwo Europy to tegoroczny dorobek reprezentacji Holandii. Bez wahania możemy powiedzieć, że za twoją drużyną sezon, w którym wychodziło wam praktycznie wszystko.

Maret Balkestein-Grothues: Jako zespół poczyniłyśmy w ostatnich miesiącach ogromny postęp. Zaprezentowałyśmy się z bardzo dobrej strony na dwóch ważnych imprezach, co znacząco wpłynęło na naszą pewność siebie. A to powinno zaowocować w niedalekiej przyszłości. Już w styczniu czeka nas super ważny turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Po tegorocznych sukcesach czujemy, że wyjazd do Rio jest w naszym zasięgu. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że czeka nas trudna przeprawa, ale damy z siebie maksa aby osiągnąć założony cel.

Do pełni szczęścia w 2015 roku zabrakło wam wyłącznie złota mistrzostw Europy wywalczonego przed własną publicznością. Zdarza ci się jeszcze rozpamiętywać mecz finałowy, w którym uległyście Rosji 0:3?

- Wolałabym o tym meczu zapomnieć. Początek spotkania nie zwiastował takiego rezultatu. Rozpoczęłyśmy od prowadzenia 8:4, ale z każdą kolejną piłką sytuacja odwracała się na naszą niekorzyść. Rosjanki pokazały siatkówkę stojącą na najwyższym poziomie. Jeśli libero co rusz podbija ataki naszych środkowych to od razu czujesz, że przeciwniczki trafiły na znakomity dzień. Trzeba też jasno powiedzieć, że nasza kadra nie zaprezentowała normalnego poziomu w ostatnim pojedynku i jesteśmy zawiedzione. Mistrzostwa były dla nas bardzo udane, pomijając ten nieszczęsny finał. A wiadomo, że najlepiej zakończyć turniej zwycięstwem aby zachować wyłącznie pozytywne emocje. Niemniej jednak finał był dla nas dobrą lekcją na przyszłość.

Trener Giovani Guidetti przejął stery w reprezentacji Holandii na początku roku. Trzeba przyznać, że bardzo szybko udało mu się wprowadzić was ponownie na europejskie salony. W czym tkwi sekret jego pracy?

- Trener Guidetti jest uznanym fachowcem. Tuż po objęciu naszej kadry zdecydował się dokonać rotacji na kilku pozycjach. Sezon potwierdził, że były to słuszne decyzje. Siłą naszej drużyny jest jedność, kolektyw. Każda zawodniczka, fizjoterapeuci, statystycy, dosłownie wszyscy mają poczucie, że są ważnym elementem zespołu. Czujemy to na hali, ale również w codziennych sytuacjach. Dodatkowo w naszej współpracy wszystko jest jasne i klarowne. Jeśli wykonujesz dany element błędnie, sztab od razu cię o tym informuje. Gdy robisz ćwiczenie poprawnie również dostajesz informację zwrotną. Wszystko jest rozwiązywane błyskawicznie i nie ma żadnych niedomówień.

Reprezentacja Holandii, podobnie jak Belgia dwa lata temu jest dowodem na to, że pomimo braku w pełni profesjonalnej ligi można wiele osiągnąć na szczeblu reprezentacyjnym.

- Zgadza się. Siatkówka nie jest w Holandii zbyt popularną dyscypliną. Głównym problemem rzecz jasna jest brak środków finansowych a to przekłada się na poziom ligi. Większość drużyn jest półprofesjonalnych, co oznacza, że zawodnicy rano idą do pracy albo do szkoły i dopiero wieczorem mają czas na trening. Pomimo tego nadal potrafimy zbudować silną reprezentację. Jednak aby się rozwijać siatkarki i siatkarze muszą wyjeżdżać do zagranicznych klubów.

Wasze występy na mistrzostwach Starego Kontynentu cieszyły się dużym zainteresowaniem w Holandii. Twoim zdaniem sukces reprezentacji ma szanse przełożyć się na popularyzację i rozwój siatkówki w waszym kraju?

- Mam wielką nadzieję, że tegoroczne mistrzostwa poprawią sytuację naszej dyscypliny. W trakcie turnieju dochodziło do nas wiele pozytywnych słów i opinii. Chłopcy i dziewczęta coraz chętniej chcą uczęszczać na treningi, szukają informacji o zawodnikach. Nasz finał przeciwko Rosji oglądało na żywo jedenaście tysięcy osób co najlepiej obrazuje, że w siatkówce drzemie spory potencjał.
Maret Balkestein-Grothues rozpoczyna swoją przygodę z Orlen Ligą Maret Balkestein-Grothues rozpoczyna swoją przygodę z Orlen Ligą
Po zakończeniu mistrzostw Europy miałaś zaledwie kilka dni na odpoczynek i świętowanie srebrnego medalu. Po zaledwie kilku dniach stawiłaś się na treningach swojego nowego klubu. Jak wygląda twoja kondycja fizyczna na początku zmagań Orlen Ligi?

- Nie ma co ukrywać, że pod okiem trenera Guidettiego trenowałyśmy bardzo, bardzo, bardzo dużo. Zdarzało się, że spędzałyśmy na hali po sześć godzin dziennie. Więc mój organizm jest dobrze przygotowany do ciężkiej pracy. Mistrzostwa Europy były trudnym turniejem, ale zarazem dobrym w naszym wykonaniu. Gdy odnosisz zwycięstwa nie myślisz o zmęczeniu. Jestem więc w pełni gotowa do nowego wyzwania jakim jest pobyt w Sopocie!

Nie da się uniknąć pytania o twoje przenosiny do Trójmiasta. Jakie czynniki brałaś pod uwagę podpisując kontrakt z PGE Atomem Treflem Sopot?

- Z mojego poprzedniego klubu, RC Cannes, mam wyłącznie dobre wspomnienia. Przyznaję, że decyzja o odejściu nie była łatwa, bo spędziłam tam dwa owocne sezony. Ale pojawiła się bardzo interesująca oferta z PGE Atomu i postanowiłam podjąć nowe wyzwanie. Na początku lata odbyłam rozmowę z trenerem Lorenzo Micellim i jego wizja zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Jestem osobą, która często kieruje się w życiu intuicją. Właśnie dlatego zdecydowałam się na zmianę barw klubowych. Moje drobne obawy rozwiały Charlotte Leys i Judith Pietersen, które mają za sobą występy w sopockim teamie.

PGE Atom Trefl Sopot jest zespołem, który co roku jest stawiany w roli kandydata do medalu Orlen Ligi. Nie inaczej jest w rozpoczętym przed kilkoma dniami sezonie. Zdradzisz z jakim celem ty rozpoczynasz swoją przygodę w ekipie wicemistrzyń Polski?

- Polska liga z roku na rok staje się coraz silniejsza. Budowane są tu takie zespoły jak Chemik Police, Impel Wrocław, PGE Atom Trefl, które z coraz lepszym powodzeniem mogą rywalizować w rozgrywkach europejskich. Dołączyłam do drużyny niedawno, ale już mogłam zaobserwować jak duży drzemie w nas potencjał. Aktualnie czeka nas praca nad tym, aby zrozumieć się na boisku, zbudować kolektyw. Moją rolą będzie dodanie balansu pomiędzy defensywą a ofensywą. Razem z libero będziemy odpowiedzialne za organizację gry obronnej. Natomiast jeśli chodzi o moje oczekiwania to nie stawiam sobie konkretnego celu, ale wiem, że stać nas na miejsce medalowe. Przed nami runda zasadnicza, w której musimy wypracować jak najlepszą pozycję wyjściową przed play-offami. A play-offy wiadomo, że rządzą się trochę innymi prawami.

Czekają was również zmagania w Lidze Mistrzyń, czyli kolejna dawka spotkań do rozegrania i długich podroży...

- Moje zdanie jest takie, że najlepszą rzeczą dla zawodnika, czy też drużyny jest rozgrywanie jak największej liczby spotkań. Tylko dzięki temu można szlifować system gry, więc z mojej strony nie będzie narzekań na zmęczenie. W grupie trafiliśmy na Vakifbank Stambuł czyli jedną z potęg ostatnich lat. Włoska Novara to również wymagający przeciwnik. Myślę, że powinnyśmy przyjąć metodę małych kroczków. Skupiać się na każdym kolejnym meczu, pracować ciężko z tygodnia na tydzień i nie wybiegać daleko w przyszłość. To przyniesie rezultaty.

Rozmawiała Karolina Biesik

Justyna Kowalczyk: Znowu nie ma biegów narciarskich w Polsce...
Czy PGE Atom Trefl Sopot ponownie włączy się walkę o złoty medal Orlen Ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×