Mateusz Bieniek to bardzo utalentowany młody środkowy, który miał w tym sezonie fantastyczny debiut w reprezentacji Polski. Z mało znanego szerszemu gronu zawodnika stał jedną z najjaśniejszych gwiazd Biało-Czerwonych.
Po niezbyt udanych dla Polaków mistrzostwach Europy siatkarz wrócił do swojego klubu, Effectora Kielce, w którym spędził już dwa sezony. - Palił się do treningów, ale wymusiłem na nim przerwę, bo za nim trudny okres. W reprezentacji Polski był kluczową postacią, więc wolę, żeby odpoczął i fizycznie i psychicznie. Na pewno nie będzie mocno wykorzystywany, zobaczymy jak to wyjdzie w tych najbliższych meczach - mówił jego trener Dariusz Daszkiewicz .
Mecz inaugurujący ligowe zmagania kielczanie zagrają we własnej hali przeciwko brązowemu medaliście zeszłego sezonu, PGE Skrze Bełchatów. - Mateusz na pewno wyjdzie w pierwszym składzie na swojej nominalnej pozycji, ale może być tak, że na niej nie zostanie. Jeden z naszych atakujących, Grzesiek Szymański, nadal leczy kontuzję i jeszcze miesiąc będzie poza boiskiem, więc rozważam różne możliwości - zapowiedział Daszkiewicz. - Jest bardzo możliwe, że albo Mateusz albo inny środkowy będą w jakimś momencie spotkania grali na pozycji atakującego.
Szkoleniowiec kielczan nie ma obaw co do występu Bieńka na pozycji atakującego. - Kiedy przyszedł do nas parę la temu i grał w Młodej Lidze, to wychodził na boisko jako atakujący, a czasem nawet i jako przyjmujący. I doskonale sobie radził na każdej z tych pozycji, więc jestem pewien, że w razie czego poradzi sobie i tym razem - zapewnił Daszkiewicz.
Sam Bieniek również nie widzi problemu ze swoją nową rolą. - W takim okresie jak jest teraz, póki nie ma Grześka Szymańskiego, to mogę pomóc na tej pozycji. Z drugiej strony wiadomo, że chce jak najwięcej grać na środku, bo już niedługo turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Berlinie - oświadczył młody reprezentant Polski.