PGE Skra - Asseco Resovia: Gwiezdne wojny już w trzeciej serii spotkań!

Najbardziej utytułowane polskie kluby ostatniej dekady powalczą w środę o pozycję lidera PlusLigi. Emocji w Bełchatowie zabraknąć nie powinno.

Mecze tych zespołów od lat elektryzują siatkarskich kibiców w całej Polsce. To właśnie Asseco Resovia Rzeszów przełamała w 2012 roku trwającą nieprzerwanie siedem lat ligową hegemonię PGE Skry. Dwa lata później, dość gładko pokonując ekipę z Podkarpacia w meczach o złoto, Żółto-czarni wrócili na tron, by po kolejnym sezonie spaść na trzeci stopień podium.

W obecnym sezonie bełchatowianie znów są tylko pretendentem, a Resovia obrońcą tytułu, ale w obu obozach cel jest taki sam: mistrzostwo Polski w 2016 roku. Początek rozgrywek zarówno podopieczni Miguela Falaski, jak i Andrzeja Kowala, mogą uznać za udany. Zespoły z województw łódzkiego i podkarpackiego przewodzą bowiem PlusLidze i jako jedyne w dwóch pierwszych seriach spotkań nie straciły punktu (przy równym bilansie setów 6:1 o miejscu w tabeli decyduje minimalnie lepszy stosunek małych punktów gospodarzy środowego meczu).

Dotychczasowi rywale nie zmuszali jednak ligowych potentatów do większego wysiłku. Dopiero ich bezpośrednie spotkanie zweryfikuje obecną formę (na ocenę szans medalowych oczywiście zdecydowanie za wcześnie). Obie ekipy dysponują gwiazdorską obsadą praktycznie każdej pozycji. Pasjonująco zapowiadają się przede wszystkim pojedynki atakujących: z jednej strony MVP zeszłorocznych mistrzostw świata - Mariusza Wlazłego, a z drugiej jego następcy w drużynie narodowej i byłego kolegi z PGE Skry - Bartosza Kurka, wspieranego przez etatowego reprezentanta Niemiec i jednego z bohaterów minionego sezonu - Jochena Schoepsa.

Ale i na innych pozycjach rywalizacja zapowiada się pasjonująco. Szerszą i bardziej wyrównaną kadrą dysponować wydają się goście, ale w środę w ich szeregach zabraknie Piotra Nowakowskiego. Poza tym, w przeciwieństwie do rywali, spora część zawodników Resovii czuje w nogach długi sezon reprezentacyjny. Bełchatowian z kolei wspomóc najprawdopodobniej będzie mógł Hiszpan Israel Rodriguez, który właśnie podpisał umowę z klubem. Zakontraktowanie doświadczonego przyjmującego zwiększy pole manewru Falaski, którzy nie może na razie liczyć na usługi kontuzjowanego Michała Winiarskiego.

Rywalizacja atakujących powinna być ozdobą środowego spotkania na szczycie
Rywalizacja atakujących powinna być ozdobą środowego spotkania na szczycie

Przyjezdnych czeka w środę piekielnie trudne zadanie. W historii PlusLigi w meczach sezonu zasadniczego nigdy nie wygrali oni bowiem w Bełchatowie. W zeszłym roku Skra gościła ich, co prawda, w łódzkiej Atlas Arenie, ale stamtąd również rzeszowianie wspomnień nie mają dobrych (przegrali dotkliwie 0:3). Ekipa Kowala wygrała jednak ze Skrą dużo ważniejsze spotkanie, w półfinale Ligi Mistrzów w Berlinie i do rywalizacji z ośmiokrotnym mistrzem Polski podchodzi bez żadnych kompleksów.

- Mecze ze Skrą, to takie polskie wielkie derby pomiędzy dwoma czołowymi zespołami. Liczę na to, że w Bełchatowie rozegramy dobry mecz i stworzymy fajne widowisko dla kibiców. Czeka nas ciężkie zadanie, bo bełchatowianie będą grali u siebie i już od początku rozgrywek prezentują się dobrze. Powalczymy tam oczywiście o zwycięstwo, ale dużo będzie zależało od poziomu naszej gry i od naszych głów - deklaruje cytowany przez serwis plusliga.pl Nikołaj Penczew.

Najbliższy mecz o niczym jeszcze nie zadecyduje, ale po końcowym gwizdku jeden z ligowych faworytów pierwszy raz w tym sezonie przełknąć będzie musiał gorycz porażki. Na kogo padnie tym razem?

PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów / środa, 11.11.2015 r., godz. 14:45

Źródło artykułu: