7 września 2007 roku. Moskwa. Sensacja staje się faktem. Skazywana na pożarcie Belgia pokonuje 3:1 Polskę w spotkaniu pierwszej fazy grupowej europejskiego czempionatu. Deroo dzieli wówczas od dorosłej kadry bardzo wiele. Ma on bowiem dopiero 15 lat. W jego życiu dochodzi jednak do istotnego wydarzenia. - Właśnie wtedy zostałem przyjęty do narodowej akademii siatkarskiej - powiedział zawodnik.
Jego przygoda z siatkówką zaczęła się w standardowy sposób. Pasją do jej uprawiania zaraził go ojciec, mający z nią styczność niemalże od dziecka. Nie inaczej było w przypadku Sama. Po raz pierwszy spróbował swoich sił w tym sporcie mając zaledwie 6 lat. Dyscyplina wciągnęła go na tyle, że już przed ukończeniem 15. roku życia występował w różnych rozgrywkach dla młodszych kategorii wiekowych.
Proces jego rozwoju wyraźnie jednak przyspieszył właśnie po dołączeniu do akademii, przeznaczonej dla najzdolniejszych młodych adeptów siatkówki w Belgii. Jej struktura jest niemal odzwierciedleniem realiów panujących w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Spale. - Utalentowani siatkarze wykonują tam każdą czynność wspólnie. Razem chodzą do szkoły, trenują i grają. Wszyscy również mieszkają w jednym miejscu, dzięki czemu nie traci się czasu na różne kwestie logistyczne, takie jak transport. Uczniowie mogą koncentrować się wyłącznie na sporcie i nauce - wyjaśnił Deroo.
Taka forma szkolenia zawodników przyniosła Belgom, na przestrzeni kilku ostatnich lat, wymierne efekty, zarówno w kategorii męskiej, jak i żeńskiej. Z reprezentacjami tego kraju musi się dziś liczyć praktycznie każdy na świecie, co zdaniem Sama jest właśnie zasługą akademii. Obecnie 23-letni siatkarz był jednym z tych, którzy rozwinęli się w najszybszym tempie. Potwierdza to choćby fakt, że w 2015 roku został on mianowany kapitanem kadry narodowej.
- To była decyzja podjęta zarówno przez trenera, jak i przez zespół. Szkoleniowiec zaproponował moją kandydaturę i każdy na nią przystał. Poparcie ze strony kolegów było dla mnie bardzo ważne. Inaczej nie przyjąłbym nominacji. Otrzymałem ją, ponieważ nasz poprzedni kapitan Frank Depestele nie bierze już udziału we wszystkich turniejach - wytłumaczył belgijski gracz.
- Sam jest bardzo pozytywną postacią na treningach i meczach - zaznaczył Patryk Czarnowski, klubowy kolega Belga z ZAKSY. Optymizm z twarzy przyjmującego rzeczywiście nie schodzi praktycznie nigdy, choć podczas Mistrzostw Europy 2015 pokazał on, że zdarzają się sytuacje, które go irytują. - To, co zrobił Vital Heynen (trener Niemców - red.) w meczu przeciwko Holandii, wystawiając na boisku drugi skład, jest zaprzeczeniem ducha sportowej rywalizacji. On wiedział, że Polska zajmie pierwsze w grupie C. Takie kalkulacje są jednak żałosne i nie szanuję podobnych zachowań - dosadnie skomentował Deroo. Jego reprezentacja otrzymała szansę na udowodnienie Niemcom swojej wyższości w meczu barażowym, lecz przegrała go 0:3.
Siatkarz słynie także z tego, że w swoim postępowaniu cały czas dąży do odnajdywania idealnych rozwiązań. - Jestem raczej opanowaną osobą, ponieważ we wszystkim, co robię, szukam perfekcji. Takie podejście wpływa na mój styl życia i proces podejmowania decyzji - oznajmił.
Cechuje go również chęć nieustannego poprawiania swoich umiejętności sportowych. - Największy progres muszę poczynić w przyjęciu i zagrywce. Tak naprawdę zawsze mogę jednak poprawić się w każdym elemencie. Mam zaledwie 23 lata i jeśli nie myślałbym o czynieniu postępów, porzuciłbym treningi - dodał Deroo.
- Jest młodym zawodnikiem, który ma jeszcze szansę na rozwój. Już w chwili obecnej jest natomiast właściwie kompletnym graczem w ataku. Będzie dla nas niezmiernie ważnym ogniwem - scharakteryzował Belga Ferdinando De Giorgi, szkoleniowiec ZAKSY. - Sam to bardzo silny i skoczny gracz. W duecie z Benem Toniuttim rozgrywają bardzo szybkie akcje. Dobrze radzi sobie na skrzydłach, a ponadto myślę, że mocnym zagrożeniem z jego strony będzie atak z pipe'a. Jeżeli na treningach nie uda nam się go zablokować, odbieramy to pozytywnie. Taka sytuacja oznacza bowiem, że mamy obok siebie człowieka, który w danym momencie jest w stanie nam pomóc i skończyć trudne piłki - dorzucił Czarnowski.
Zanim jednak Sam trafił do PlusLigi, siatkarskiego rzemiosła uczył się w belgijskim Knacku Roeselare (2010-2012) oraz dwóch włoskich zespołach: Casie Modena (2012-2014) oraz Calzedonii Werona (2014-2015). Do ostatniej z drużyn dołączył jednak po tym, jak, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, został zmuszony do opuszczenia szeregów tureckiego Istanbul BBSK, zmagającego się z problemami finansowymi.
- Deroo ma odpowiednie predyspozycje fizyczne i talent do tego, by zostać jednym z najlepszych przyjmujących na świecie - przyznał ponad rok temu Andrea Giani, trener ekipy z Werony. Na Półwyspie Apenińskim Belg nie wywalczył żadnego trofeum ani medalu. W polskiej lidze będzie mieć ku temu znacznie lepszą okazję, ponieważ ZAKSA zgodnie jest wskazywana jako jeden z głównych kandydatów do zdobycia "złota" w obecnych rozgrywkach. Już pierwsze występy drużyny z Opolszczyzny, jak i samego zawodnika pokazały, że nie jest to bezpodstawna opinia.
W dotychczasowych czterech spotkaniach Deroo imponował przede wszystkim doskonałą techniką. Zdobywał punkty na wiele różnych sposobów. Nie obce mu były precyzyjne plasy, sprytne kiwki oraz mocne zbicia. - Trzeba posiadać technikę, by dobrze spisywać się w ataku. Zróżnicowany repertuar zagrań ofensywnych jest ważnym elementem mojej gry, ponieważ nie jestem najmocniej zbudowanym zawodnikiem. Muszę więc kierować się mądrością i odwoływać się do techniki - powiedział Belg. Otrzymał on łącznie 75 wystaw, z czego na punkt zamienił 46, co daje skuteczność na poziomie 61 procent. Ponadto jedynie dwa razy dał się zablokować i popełnił dwa bezpośrednie błędy.
Kiedy Sam ma chwilę wolnego, z chęcią próbuje swoich sił w siatkówce plażowej. - Lubię wziąć udział w krajowych turniejach na plaży, kiedy akurat przebywam w Belgii i mam chwilę wolnego od treningów z reprezentacją. Idzie mi w nich nawet całkiem nieźle. W ostatnich latach kilka razy udało mi się wywalczyć miejsce na podium - zaznaczył Deroo. Pomimo tych sukcesów, nie sposób sobie jednak przypuszczać, by siatkarz nagle miał zmienić dyscyplinę. Swoją postawą na boiskach PlusLigi sprawia jak dotąd, że kibice ZAKSY niedługo nie będą wyobrażać sobie bez niego wyjściowego składu swojej ulubionej drużyny. A to oznacza ni mniej, nie więcej tyle, że transfer przyjmującego do Polski wyraźnie wzbogacił również całą ligę.
Wiktor Gumiński