Szalone tempo ligowych rozgrywek. Dwa mecze o punkty w 48 godzin!
Rozgrywki ligowe w sezonie 2015/2016 toczą się w szalonym tempie. Przekonać się mogli o tym siatkarze bydgoskiej Łuczniczki, którzy kilkadziesiąt godzin po zwycięstwie nad Effectorem, po raz kolejny powalczą o punkty.
Zespół bydgoskiej Łuczniczki początku ligowego sezonu nie może zaliczyć do udanych. Podopieczni Piotra Makowskiego w pierwszych dwóch meczach ligowych ponieśli dwie porażki, a co gorsza, zmuszeni byli radzić sobie bez dwóch czołowych graczy: Wojciecha Ferensa i Jakuba Jarosza.
Zespół z grodu nad Brdą przełamał się dopiero w środowy wieczór, odnosząc pierwsze zwycięstwo. Dawid Murek i spółka, przed własną publicznością pokonali Effectora Kielce. Rywale, podobnie jak drużyna Łuczniczki po dwóch kolejkach legitymowali się zerowym dorobkiem, dlatego też trzy punkty zdobyte w środowy wieczór były dla gospodarzy niezwykle ważne. - Był to trudny mecz pod względem mentalnym. My w zasadzie nie rozegraliśmy żadnego sparingu w pełnym składzie. Zawsze któryś z zawodników był kontuzjowany, co utrudniało nam przygotowania. Dlatego cieszymy się z wygranej, ale myślami jesteśmy już przy meczu z BBTS Bielsko-Biała - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Łuczniczki Piotr Makowski.Bydgoski zespół w niespełna 48 godzin rozegra dwa pojedynki o ligowe punkty. Mało prawdopodobne jest, aby ekipie znad Brdy w piątkowy wieczór pojawił się nowy nabytek zespołu Kevin Klinkenberg. Podopieczni Piotra Makowskiego, mimo braku czasu na regenerację zapowiadają, że ich celem w "wielkiej kumulacji" jest szóstka, czyli komplet ligowych punktów w dwóch meczach. Podobny cel przyświeca bielszczanom, którzy podobnie jak ich piątkowi rywale, ostatnie starcie ligowe rozegrali w środowy wieczór. Gospodarzom po wygranym tie-breaku z Jastrzębskim Węglem marzy się jednak piątka.