Kamila Ganszczyk: Wielu nie brało nas pod uwagę

Jednego punktu w tie-breaku zabrakło siatkarkom Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza, by ograć faworyzowany Impel Wrocław. - Jestem wkurzona na siebie i zespół - powiedziała środkowa dąbrowianek Kamila Ganszczyk.

Po pierwszym secie we Wrocławiu wielu kibiców mogło się zastanawiać, który zespół ma w tym roku walczyć o mistrzostwo, a który nieśmiało aspiruje do miejsc medalowych. Tauron MKS Dąbrowa Górnicza rozbił faworyzowane Impelki 25:13 i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do zwycięstwa za 3 "oczka".

- Spodziewałyśmy się, że Impel nie odda nam punktów bez walki. Uważałyśmy, że to one są faworytkami. Poznałyśmy je od strony taktycznej, szczególnie w pierwszym secie było widać, że rozpracowaliśmy rywalki - wyjaśniła po meczu Kamila Ganszczyk, środkowa Tauronu MKS.

Z każdym kolejnym setem Impel Wrocław łapał coraz więcej wiatru w żagle. Dąbrowianki zdołały co prawda zwyciężyć w drugiej odsłonie, ale spotkanie padło ostatecznie łupem siatkarek z Dolnego Śląska. Tauron MKS pretensje może zgłaszać tylko do siebie - w tie-breaku prowadził 14:11 i miał swój los we własnych rękach.

- Sama nie wiem, co się potem stało. Całe szczęście, że wygrałyśmy drugiego seta, chociaż nie prezentowałyśmy swojej siatkówki. W piątej partii prowadząc 14:11 nie wykorzystujemy szans i przegrywamy tie-breaka w beznadziejnym stylu. Tyle osób pracuje na nasz sukces, a my nie potrafimy tego wykorzystać - przyznała reprezentantka kraju.

Kolejny mecz z ligową czołówką i ponownie dąbrowianki do samego końca liczyły się w walce o zwycięstwo. Warto przypomnieć, że niedawno o sile podopiecznych Juana Manuela Serramalery przekonał się PGE Atom Trefl Sopot. Zespół z Zagłębia Dąbrowskiego nie był wymieniany w pierwszej kolejności jako faworyt do czołowej czwórki, tymczasem bardzo możliwe, że do końca rundy zasadniczej dąbrowianki będą biły się awans do play-off.

- Mamy zespół z ogromnym potencjałem i da się z nas stworzyć dobra drużynę. Wiele osób nie brało nas w ogóle pod uwagę, a teraz oczy się otwierają ze zdumienia. Chcemy walczyć w lidze o najwyższe cele, czyli o pierwszą czwórkę. Jestem wkurzona na siebie, na zespół, za to, co zrobiłyśmy we Wrocławiu. Miałyśmy wywieźć stąd trzy punkty - podsumowała Ganszczyk

Źródło artykułu: