Przed startem rozgrywek Ligi Mistrzyń wiele mówiło się o sporych szansach wrocławianek na awans z grupy E. Po laniu, jakie Impelki urządziły Telekomowi Baku, balonik oczekiwań napompowano niemal do granic możliwości. Na bolesny upadek nie trzeba było długo czekać. SC Dresdner już w drugiej kolejce ściągnął na ziemię siatkarki Nicola Negro i po świetnej grze w defensywie zdołał wyrwać wrocławiankom zwycięstwo w tie-breaku.
Stracone punkty z zawodniczki z Drezna to jeszcze nie powód do polowania na czarownice, ale trzeba przyznać, chyba nikt na Dolnym Śląsku nie wyobrażał sobie, by Impel na własnym parkiecie nie zgarnął zwycięstwa. Nie wszystko jeszcze stracone, ale bezwarunkowo wrocławianki muszą ograć rywalki podczas rewanżu Dreźnie.
Mecz z Niemkami jednak dopiero za parę tygodni. Na razie Impelki szykują się do niezwykle trudnego zadania. W środowy wieczór Katarzyna Skowrońska-Dolata i jej koleżanki staną naprzeciwko gwiazd Fenerbahce Grundig Stambuł.
- Przed nami długa podróż, po niej nie jest łatwo wyjść i zagrać dobrze. Czeka na nas Fenerbahce, bardzo silny zespół, ale miały już mecze, w których przeciwnik obnażał ich słabości. Damy z siebie wszystko, spróbujemy wywrzeć presję na rywalkach i zobaczymy, co z tego wyjdzie - przyznała Lenka Durr.
Rywalizacja z takimi indywidualnościami jak Yeon-Koung Kim to spore wyzwanie dla Impelek, ale żadna z wrocławianek nie musi czuć respektu przed Fenerbahce. Carolina Costagrande i Kristin Hildebrand od lat grają o najwyższe cele na kontynencie, podobnie zresztą jak Katarzyna Skowrońska-Dolata. Personalnie Impellki nie odstają znacząco od rywalek. Zadecyduje forma dnia, a z nią niestety jest u wrocławianek różnie.