Ekipa ze stolicy Podkarpacia po raz ostatni zaliczyła dwie porażki we własnej hali w fazie zasadniczej PlusLigi kilka lat temu. O ile przegraną ze znakomitą w tym sezonie ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle można było wkalkulować, o tyle porażka z Jastrzębskim Węglem była niespodziewana. W obu spotkaniach rzeszowianie stracili łącznie 5 "oczek". Kolejna wpadka na Podpromiu może mistrzów Polski bardzo drogo kosztować. Niedzielny pojedynek będzie wyjątkowy dla Dmytro Paszyckiego, który zagra przeciwko byłemu klubowi. - Naprzeciwko mnie staną zawodnicy, z którymi w Lubinie bardzo się zżyłem. W sobotę jednak mogę obiecać, że sentymentów nie będzie i na chwilę o wszystkim zapomnę. Resovia musi walczyć o punkty - mówi środkowy.
Rzeszowski klub znalazł już zastępstwo dla Jochena Schoepsa. Wypożyczenie Dominika Witczaka z ZAKSY zacznie obowiązywać od grudnia, więc atakującego w niedzielę na boisku zabraknie. Urazu mięśni jamy brzusznej nadal nie wyleczył Thomas Jaeschke, więc Pasy znów będą musiały radzić sobie bez niego. Resovia ma dwa poważne problemy w swojej grze. Zespołowi brakuje siły ognia na lewym skrzydle. W poprzednich latach gwarantowali to Olieg Achrem i Marko Ivović. Aktualnie cała ofensywa spoczywa na barkach Bartosza Kurka, co w przyszłości może się odbić na jego formie fizycznej. Drugim kłopotem, z którym Andrzej Kowal musi sobie poradzić jest zagrywka. Skala błędów w tym elemencie jest ogromna. Pokazały to końcówki setów z kędzierzynianami, w których rzeszowianie seryjnie psuli serwisy.
Lubianie w poprzedniej kolejce zaliczyli niespodziewaną porażkę z BBTS-em Bielsko-Biała. To było słabe spotkanie przede wszystkim w wykonaniu Mateusza Malinowskiego i Wojciecha Włodarczyka. - Nie umniejszając nic przeciwnikom, uważam, że wypuściliśmy cenne punkty z rąk, podobnie jak to miało miejsce w Warszawie. Moim zdaniem jesteśmy drużyną lepszą, ale nie potrafiliśmy tego pokazać na boisku. Mając kilka oczek przewagi w pierwszym secie, zamiast przyprzeć przeciwnika do muru i dokończyć dzieła, oddaliśmy mu inicjatywę po dziecinnie prostych błędach. To się na nas zemściło - powiedział oficjalnej stronie klubu Marcin Możdżonek. Cuprum po sześciu kolejkach PlusLigi ma na koncie dwie porażki.
Podopieczni Gheorghe Cretu nie są już aż tak wymagającym przeciwnikiem jak w poprzednich rozgrywkach, ale to nadal groźna ekipa. Miedziowi są jednym z silniejszych zespołów w grupie pościgowej za potentatami PlusLigi. Jeśli ktoś ma urywać punkty faworytom, to właśnie takie drużyny. Atutem lubinian jest zagrywka. W tym elemencie znakomicie radzą sobie Marcus Bohme i Włodarczyk. Cuprum za to gorzej radzi sobie w przyjęciu. Najsłabszymi ogniwami w odbiorze są dwaj Estończycy - Keith Pupart i Robert Taht. Oba zespoły mają swoje słabości. W niedzielę wygra ten, kto lepiej wykorzysta je u rywala.
Asseco Resovia Rzeszów - Cuprum Lubin, niedziela 29.11.2015 r., godz. 20.