Indykpol AZS Olsztyn - MKS Będzin: Trzy punkty gospodarzy prawie bez walki

W sobotni wieczór siatkarze MKS-u Będzin nie poprawili ani bilansu punktowego, ani humorów swoich i swojego trenera po poprzedniej porażce. Olsztyńscy Akademicy rozprawili się z nimi "bez historii".

Edyta Gwóźdź
Edyta Gwóźdź

Jeśli zespołowi MKS-u Będzin w sobotni wieczór zależało na zdobyczy punktowej w Olsztynie, postawa zawodników na boisku tego nie pokazała. Mimo początkowo wyraźnych starań gości, widzowie w olsztyńskiej hali Urania byli świadkami szybkiej "egzekucji" miejscowych Akademików na podopiecznych Tomasza Wasilkowskiego.

W chłodnej hali sędziowie spotkania postanowili zaprezentować się w kurtkach. Gospodarze wyszli w swoim standardowym składzie, a po stronie gości wciąż nie mógł grać libero Bartosz Kaczmarek. Początek spotkania to akcje kończone w szybki sposób, bez przedłużonych wymian, ale to zawodnicy Indykpolu AZS dość szybko uzyskali czteropunktową przewagę. Powodowały ją głównie błędy gości i mało skuteczne akcje na siatce. Taki stan rzeczy utrzymywał się do drugiej przerwy technicznej. Zaraz po niej goście mieli swoje szanse, aby zmniejszyć dystans, ale udało się powstrzymywać blokiem Michała Kamińskiego. Walka rozgorzała na dobre, coraz więcej do powiedzenia mieli obrońcy, ale wciąż udawało się utrzymywać przewagę po stronie gospodarzy. Paweł Woicki starał się uruchamiać wszystkie strefy w ataku. Goście nie pomagali sobie błędami na siatce, w drugiej linii i w polu zagrywki. Pierwszą partię zakończył efektowną akcją z szóstej strefy Filip Stoilović.

Równie udanie rozpoczęli Akademicy drugiego seta. Blok na Macieju Pawlińskim, a następnie jego autowy atak, pozwoliły na trzypunktową przewagę już po kilku akcjach. "Zapłacił" za to rozgrywający Harrison Peacock, szybko zmieniony przez Jakuba Oczko. Pierwsza przerwa techniczna wyglądała bliźniaczo podobnie do tej z pierwszego seta: gospodarze mieli na niej cztery punkty przewagi. Po chwili z trudem radzącego sobie w ataku Kamińskiego zmienił Mateusz Piotrowski. Ale skoncentrowani gospodarze powiększali przewagę. Szybko wzrosła ona do siedmiu punktów. Na ławkę powędrował także Maciej Pawliński. Zmiany trochę uspokoiły grę będzinian i pozwoliły na poprawę skuteczności w ataku, ale wystarczyło to tylko na grę punkt za punkt. Bezpieczna przewaga pozwalała gospodarzom na spokojne prowadzenie swoich akcji. Powoli różnica jeszcze się powiększała, m.in. dzięki bardzo skutecznym w kontratakach Bartoszowi Bednorzowi i Bramowi Van den Dries. Do tego Stoilović dołożył dwa z rzędu asy serwisowe. Ostatecznie siatkarze Indykpolu AZS wygrali tę partię bezdyskusyjnie różnicą 11 punktów.
Będzinianom zabrakło jakichkolwiek argumentów przeciwko Indykpolowi AZS Olsztyn Będzinianom zabrakło jakichkolwiek argumentów przeciwko Indykpolowi AZS Olsztyn
W odsłonie numer trzy w miejsce Pawlińskiego i Kamińskiego na boisku pozostali Tijmen Laane i Mateusz Piotrowski, powrócił za to Australijczyk Peacock. Jednak gospodarze ponownie rozpoczęli od wysokiego "C" w postaci asa serwisowego Macieja Zajdera oraz bloków na Piotrowskim i Laane. Otworzyli tego seta wynikiem 5:0. Pawliński szybko powrócił na parkiet, ale goście nie umieli znaleźć żadnych argumentów w swojej grze. Z akcji na akcję wydawali się coraz bardziej zrezygnowani i bezradni. Atakujący nie radzili sobie ze szczelnym blokiem gospodarzy. Pomagały im jedynie pojawiające się od czasu do czasu błędy własne Akademików. To, co najbardziej rzucało się w oczy w tej partii to istny mur na siatce po stronie gospodarzy. Będzinianie nie mieli żadnego pomysłu, w jaki sposób go sforsować. Z minuty na minutę widowisko traciło na atrakcyjności z uwagi na brak walki po stronie gości. Podopieczni Andrei Gardiniego spokojnie poprowadzili mecz, kończąc ostatnią partię z ośmiopunktową przewagą. Akademicy mieli jeszcze jeden powód do zadowolenia. Bardzo udane zawody zaliczył ten, na którego liczono przed sezonem, a który do tej pory nie błyszczał w rozgrywkach PlusLigi: Filip Stoilović, nagrodzony przez komisarza statuetką MVP.

Indykpol AZS Olsztyn - MKS Będzin 3:0 (25:20, 25:14, 25:17)

AZS: van den Dries, Stoilović, Bednorz, Zajder, Woicki, Koelevijn, Potera (libero) oraz Zniszczoł, Bieńkowski

MKS: Pawliński, Baczkała, Warda, Peacock, Żuk, Kamiński, Peszko (libero) oraz Stysiał (libero), Piotrowski, Oczko, Laane, Gaca

MVP: Filip Stoilović (Indykpol AZS Olsztyn)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×