Siatkarki z Dąbrowy Górniczej wciąż poza zasięgiem białostoczanek (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dąbrowianki za cel przed rozgrywkami play-off obrały sobie zajęcie czwartego miejsca w tabeli. Mecz XIII kolejki był więc z tego względu bardzo istotny, ponieważ zespoły, które stanęły po przeciwnych stronach siatki, dzieliła niewielka różnica punktowa. Pojedynek zapowiadał się więc emocjonująco, lecz w rzeczywistości ekscytujący nie był, bo gospodynie wygrały z białostoczankami bez straty seta.

MKS Dąbrowa Górnicza - Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 3:0 (25:18; 25:22; 25:20)

MKS: Wysocka, Sadowska, Staniucha - Szczurek, Sieczka, Lis, Śliwa , Tkaczewska (libero) oraz Wilczyńska.

AZS: Karczmarzewska - Pura, Mieszała, Walawender, Koczorowska, Muhlesteinova, Żebrowska, Saad (libero) oraz Szeszko, Kalinowska, Manikowska, Truchanova.

Sędziowie: Maciej Kolendowski (pierwszy) i Paweł Burkiewicz (drugi)

MVP: Joanna Staniucha - Szczurek (MKS)

Potyczka MKS Dąbrowa Górnicza z Akademiczkami ze stolicy Podlasia miała być jednym z najciekawszych spotkań kolejki. Białostocki AZS chciał wreszcie "odczarować" zespół z Dąbrowy, z którym w lidze nie mógł od dawna wygrać. Dodatkową motywacją była niedawna wygrana w turnieju noworocznym, która dawała podopiecznym Dariusza Luksa nadzieje na urwanie punktów wyżej sklasyfikowanym przeciwniczkom.

Dla dąbrowianek konfrontacja ta była niezwykle istotna. Zwycięstwo z białostoczankami dawało im realne szanse na zajęcie upragnionego czwartego miejsca w tabeli przed rozgrywkami play-off. Były one uważane za faworytki meczu, szczególnie że do tej pory wygrywały z AZS wszystkie spotkania o punkty, dlatego też Magdalena Śliwa i spółka nie musiały się bać swoich rywalek.

Rozgrywająca MKS, a jednocześnie wyróżniająca się od początku sezonu na parkiecie zawodnicza gospodyń, w znaczącym stopniu przyczyniła się do objęcia prowadzenia przez dąbrowianki 3:0. Jej kąśliwe serwisy sprawiały duże problemy białostoczankom, które w tym sezonie nie najlepiej radzą sobie z przyjęciem. Mimo to AZS szybko otrząsnął się z piorunującego początku meczu i dzięki dobrej dyspozycji swoich środkowych mógł cieszyć się z czterech oczek na swoim koncie. Do pierwszej przerwy technicznej byliśmy świadkami gry "punkt za punkt" (7:8). Później jednak z piłki na piłkę coraz bardziej rozkręcała się Ewelina Sieczka, bardzo dobrze rokująca na przyszłość siatkarka miejscowych. Jej ataki dały MKS trzy punkty przewagi, które następnie zostały powiększone za sprawą świetnie tego dnia dysponowanej Joanny Staniuchy - Szczurek o kolejne trzy (19:13). Białostoczanki poczuły wtedy, że pierwszy set zaczyna im się wymykać spod kontroli, lecz próbowały jeszcze odrabiać straty. Po ich stronie wyróżniała się Izabela Żebrowska, jednak w pojedynkę nie dała ona rady doprowadzić do wyrównania. Stało się wręcz przeciwnie - gospodynie groźnie kontratakowały, zaś zawodniczki ze stolicy Podlasia nie miały zbyt wiele do powiedzenia w ataku. Przewaga dąbrowianek stopniowo rosła, zaś partia zakończyła się wynikiem 25:18.

Drugi set ponownie zaczął się pomyślnie dla podopiecznych Waldemara Kawki. Stało się to przede wszystkim za sprawą błędów własnych ekipy w Białegostoku. Widać było w ich poczynaniach sporo nerwowości oraz chaosu. Tylko i wyłącznie dzięki niesamowitej formie atakującej AZS, Izy Żebrowskiej, Podlasianki nie pozwalały swoim rywalkom na ucieczkę z wynikiem (9:9). Jednak trudno było oczekiwać, aby jedna siatkarka na tyle skutecznie pociągnęła grę swojej drużyny, by ta wygrała dzięki niej partię. Ciągłe granie do Żebrowskiej musiało się w końcu zemścić. Do tego doszły także fantastyczne zagrywki Małgorzaty Lis oraz Magdaleny Śliwy. Wybuchowa mieszanka dąbrowianek, do której swoje "trzy grosze" wspaniałymi atakami dorzuciła także Joasia Stanucha - Szczurek, zaowocowała wynikiem 18:12. Na nic zdały się mobilizujące słowa Dariusza Luksa, który koniecznie chciał jakoś wpłynąć na swój zespół. Białostoczanki grały jak w letargu, nie mogąc przełamać złej passy. Dopiero wejście Katariny Truchanovej wprowadziło nieco życia na parkiet w Dąbrowie Górniczej. Jej sprytne zagrywki pozwoliły ekipie z Podlasia na odrobienie kilku oczek straty, lecz zmiana okazała się zbyt późna, zaś przewaga do odrobienia zbyt duża. Mimo drobnych kłopotów MKS ostatecznie wygrał drugiego seta (25:22).

Początek trzeciej partii ponownie obfitował w liczne błędy własne, lecz tym razem były one popełniane przez oba zespoły. Zarówno dąbrowianki, jak i białostoczanki myliły się, ale błędów po stronie AZS było minimalnie mniej. Na pierwszą przerwę techniczną drużyny schodziły przy wyniku 6:8. Dawało to podopiecznych Dariusza Luksa pewne nadzieje na pozostanie w meczu, ale wyróżniająca się swoją postawą w tym fragmencie gry Katarzyna Wysocka wzięła się do roboty, dzięki czemu gospodynie objęły prowadzenie 13:11. Mimo to Akademiczki nie zamierzały składać broni, ponieważ wiedziały, jak ważne są ewentualne punkty zdobyte w konfrontacji z Dąbrową Górniczą. Gra była bardzo wyrównana do momentu, kiedy to dobrymi atakami popisały się przyjmujące z ekipy miejscowych, zaś niewymuszony błąd popełniła Słowaczka z Białegostoku (19:16). Piłki te okazały się decydujące dla przebiegu meczu, a także przesądziły o końcowym wyniku. Walka, jaką w końcówce podjęły białostoczanki, nie przyniosła spodziewanego efektu. Wyborna forma Joanny Staniuchy - Szczurek, która została wybrana MVP, miała swe odzwierciedlenie w efektywnych zbiciach, które odebrały wszelką nadzieję przyjezdnym. Partia zakończyła się wynikiem 25:20, natomiast cały pojedynek MKS wygrał 3:0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)