Olsztynianie zmiażdżyli beniaminka (relacja)

Po znakomitym meczu rozegranym przez siatkarzy AZS UWM Olsztyn, zespół ze stolicy Warmii i Mazur pokonał na wyjeździe Trefla Gdańsk. Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został Paweł Zagumny.

Trefl Gdańsk - AZS UWM Olsztyn 1:3 (25:23, 15:25, 16:25, 13:25)

Trefl: Wojciech Winnik, Wojciech Serafin, Dariusz Szulik, Jakub Bednaruk, Bruno Zanuto, Łukasz Kadziewicz, Marko Samardzić (libero) oraz Łukasz Kruk, Jarosław Stancelewski, Krzysztof Kocik, Dimitry Skoryy.

AZS UWM: Tomasz Kowalczyk, Wojciech Grzyb, Paweł Zagumny, Tomasz Józefacki, Olli Kunnari, Łukasz Szablewski, Krzysztof Andrzejewski (libero) oraz Grzegorz Szymański.

Sędziowie: Maciej Twardowski oraz Tomasz Janik.

MVP: Paweł Zagumny.

Jako pierwsi na dwupunktowe prowadzenie wyszli siatkarze z Olsztyna, jednak dzięki znakomitym serwom Bruno Zanuto, gdańszczanie zdobyli cztery oczka z rzędu. Rozpędzeni siatkarze beniaminka PlusLigi poszli za ciosem i na pierwszą przerwę schodzili prowadząc 8:5. Olsztynianie się jednak nie poddawali i podczas serwów Kowalczyka zdobyli trzy punkty z rzędu, doprowadzając do prowadzenia 11:10.

Bardzo ciekawie wyglądała jedna z kolejnych akcji Trefla. Wydawało się, że piłka po bloku wyjdzie na aut, jednak gdańszczanie ją wybronili i znakomicie wykończył ją Zanuto, wyprowadzając na 13:11. Ostatnią piłkę przed drugą przerwą techniczną wykończył natomiast Serafin i ponownie podopieczni nowego trenera, Grzegorza Strumiłły schodzili na przerwę z trzypunktową przewagą nad rywalami. Ta przewaga została jednak bardzo szybko stłumiona, bo po akcji Grzegorza Szymańskiego był już remis - po 18.

Podczas zagrywki Olliego Kunnariego olsztynianie zdobyli łącznie 5 punktów i wyszli na prowadzenie 20:18. Wydawało się, że olsztynianie są na fali, jednak w takich chwilach w Treflu na swoje barki ciężar wziąć potrafi Zanuto, który zdobył w efektowny sposób punkt na 20:20 i set rozpoczął się od początku. Dobry fragment gry miał Łukasz Kadziewicz, po którego akcji Trefl wyszedł na prowadzenie 23:21. Olsztynianie się jednak nie poddali, na 23:23 asa serwisowego miał Grzegorz Szymański. Kolejny punkt zdobył jednak gdańszczanin i piłkę setową serwował Łukasz Kruk. Olsztynianie popełnili błąd dotykając siatkę i set skończył się zwycięstwem Trefla.

Drugi set rozpoczął zagrywką Wojciech Serafin, jednak błąd popełnił Bruno Zanuto, który posłał piłkę w siatkę i pierwszy punkt zdobyli goście, którzy zdecydowanie lepiej rozpoczęli tą część gry i przy stanie 2:5 trener Strumiłło zarządził przerwę. Po niej jednak ciągle lepiej grali zawodnicy olsztyńscy i wyszli na pierwsza przerwę techniczną przy wyniku 4:8.

Olsztynianie ciągle byli w natarciu. Po zagraniu Olliego Kunnariego było już 10:4 dla drużyny przyjezdnej. W tym momencie na boisko wszedł dobrze grający w całym meczu Krzysztof Kocik, który od razu zdobył punkt, a po chwili as serwisowy zagrał Jakub Bednaruk. Ten set zdecydowanie należał jednak do olsztynian, którzy po zagraniu Szymańskiego zeszli na drugą przerwę techniczną przy prowadzeniu 16:8. Gdańszczanom nie wychodziło kompletnie nic, gdyż po zejściu z przerwy technicznej stracili kolejne trzy punkty z rzędu, łącznie mieli serię siedmiu punktów naraz, a punkt na 19:8 dla AZS-u zdobył Paweł Zagumny. Do końca seta olsztynianie kontrolowali sytuację w secie, wygrywając go 25:15.

Trzeci set również należał do rozpędzonych olsztynian, którzy szybko wyszli na prowadzenie 8:2, Podczas tej serii dobrą partię rozegrał Paweł Siezieniewski. Mecz się trochę wyrównał, jednak gdańszczanom było bardzo trudno zbliżyć się do AZS-u na choćby kilka punktów szczególnie, że często psuli zagrywkę. Ostatecznie na drugą przerwę techniczną podopieczni Mariusza Sordyla wyszli z siedmiopunktową zaliczką, która była systematycznie powiększana przez olsztynian, którzy wygrali ostatecznie 25:16.

Czwarty set gdańszczanie w przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych rozpoczęli od zdobycia punktu, jednak dwa kolejne były udziałem olsztynian. Początek seta był co prawda wyrównany, jednak przy stanie 4:4 olsztynianie zdobyli cztery punkty z rzędu przy rozgrywce Szymańskiego, wychodząc na prowadzenie 8:4 na pierwszej przerwie technicznej. Gdańszczanie do końca spotkania grali kompletnie bez pomysłu i aż dziwne, że potrafili wygrać jeden set w tym meczu.

Źródło artykułu: