Spoglądając tylko na wynik środowej potyczki, można odnieść wrażenie, że kędzierzynianie nie mieli żadnych problemów z odniesieniem ósmego zwycięstwa w sezonie. Poszczególne odsłony zakończyły się bowiem, kolejno, ich triumfami w stosunku 25:20, 25:20 i 25:21. Tak pokaźną przewagę gracze ZAKSY wypracowywali sobie jednak zazwyczaj dopiero w końcówkach.
- Rywale zagrali dobry mecz, mimo że mieliśmy swoje szanse, których nie wykorzystaliśmy. Szczególnie w drugim secie nie skończyliśmy na początku czterech kontrataków, które mogłyby nam pomóc w wypracowaniu przewagi. Można powiedzieć, że ZAKSA miała mecz pod kontrolą, choć o wyniku decydowały zwykle dwie bądź trzy piłki. Gdybyśmy to my je wygrali, będący pod presję kędzierzynianie być może graliby trochę inaczej, ale teraz nie ma już sensu gdybać - skomentował Michał Masny, kapitan Jastrzębskiego Węgla.
Bardziej szczegółowo grę swoich podopiecznych przeanalizował trener jastrzębian Mark Lebedew. Na pomeczowej konferencji prasowej wskazał on między innymi na słabości, jakie dotknęły jego zespół w pierwszej i drugiej partii.
- Dzień przed meczem, jak i w dniu pojedynku, powtarzałem moim graczom, że mamy szansę nawiązać z ZAKSĄ walkę, podobnie zresztą jak przeciwko każdemu innemu przeciwnikowi. W czasie spotkania zawsze trafia się okazja na odniesienie sukcesu. W Kędzierzynie-Koźlu mieliśmy dwie szanse. W inauguracyjnym secie dopadły nas jednak problemy z kończeniem pierwszej akcji w perfekcyjnych sytuacjach, co nie jest powszechnym zjawiskiem. W drugim wypracowaliśmy sobie natomiast kontry, które mogły nam pomóc w wywarciu ciśnienia na kędzierzynianach, lecz nie spisaliśmy się wystarczająco dobrze, by wykorzystać nasze małe okazje. ZAKSA rozegrała bardzo dobry mecz i zasłużyła na sukces - wyjaśnił Lebedew.
Kolejny ligowy mecz Jastrzębski Węgiel rozegra już w sobotę, kiedy to w ramach 10. kolejki PlusLigi podejmie Cuprum Lubin (godz. 18:00).