Atakujący AZS-u Częstochowa niezdolny do gry przez kilka kolejnych tygodni

Brazylijczyk Felipe Airton Bandero cały czas porusza się o kulach. Trener częstochowian Michał Bąkiewicz przyznał, że w ciągu najbliższych dni nie ma co liczyć na jego powrót.

Bandero doznał urazu kolana już półtorej miesiąca temu, w meczu 2. kolejki PlusLigi z Cuprumem Lubin. W pierwszej chwili, tuż po upadku na parkiet, wyglądało na to, że kontuzja jest bardzo poważna. Przeprowadzone badania pozwoliły jednak odłożyć najgorsze prognozy na bok, a pierwotna diagnoza mówiła o stłuczeniu łąkotki.

W późniejszych dniach próżno było jednak szukać dokładniejszych informacji o przewidywanym okresie przerwy atakującego od uprawiania sportu. Po meczu 11. serii spotkań z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, szkoleniowiec AZS-u, dysponujący aktualnie tylko jednym nominalnym graczem na tej pozycji, 19-letnim Bartłomiejem Lipińskim, krótko odniósł się do obecnej kondycji Brazylijczyka.

- Na pewno sytuacja nie dla nas łatwa. Okazuje się, że Felipe będzie musiał odciążać kontuzjowaną nogę jeszcze przez cztery tygodnie. Mamy świadomość, że jego powrót w najbliższym czasie jest niemożliwy - skomentował Michał Bąkiewicz.

Te słowa oznaczają, że Bandero na pewno nie wystąpi w dwóch następnych ligowych kolejkach (wstępnie 13 i 16 stycznia), w których częstochowianie podejmą BBTS Bielsko-Biała i AZS Politechnikę Warszawską.

Komentarze (0)