W styczniowym turnieju kwalifikacyjnym do IO Rio de Janeiro 2016 zagra osiem zespołów (Polska, Niemcy, Serbia, Belgia, Finlandia, Rosja, Bułgaria i Francja). Tylko zwycięzca zmagań awansuje bezpośrednio na igrzyska, zaś ekipy z drugiego i trzeciego miejsca uzyskają przepustkę do turniejów interkontynentalnych.
- To będzie trudny turniej, a mówienie, że będziemy w pierwszej trójce, nie byłoby mądrym posunięciem w tym momencie. Na papierze nie jesteśmy wśród najsilniejszych drużyn. Do grona faworytów należą Francja, Polska, Serbia i być może Rosja. Bułgaria, Niemcy, a może Belgia i Finlandia są zespołami, które będą się starały zaskoczyć resztę - stwierdził Heynen w wywiadzie dla serwisu volleyverse.com.
- Na ostatnich igrzyskach olimpijskich mieliśmy siedem zespołów z Europy: gospodarza Wielką Brytanię oraz sześć drużyn z kwalifikacji. Tym razem maksymalnie mogło zagrać pięć europejskich ekip. Już wiadomo, że Europa straciła dwadzieścia procent swoich możliwości, ponieważ tylko Włosi uzyskali kwalifikację z Pucharu Świata. To oznacza, że z sześciu zespołów ze Starego Kontynentu liczba spadnie najprawdopodobniej do czterech - powiedział opiekun Niemców.
- Europa jest na pewno ofiarą nowego sytemu kwalifikacji olimpijskich, który daje większe szanse zespołom z Ameryki Południowej, Azji i być może Ameryki Północnej. To oczywiste, że każdy kontynent powinien mieć swojego przedstawiciela, ale to wstyd, że w Rio de Janeiro zabraknie tak wielu zespołów z pierwszej dziesiątki rankingu FIVB. Jeśli przyjmiemy, że maksymalnie cztery drużyny z Europy zagrają na igrzyskach, a w czołówce rankingu FIVB jest około siedem europejskich ekip, to oznacza, że zabraknie trzech dobrych zespołów ze Starego Kontynentu - zakomunikował pochodzący z Belgii szkoleniowiec.
Więcej na: volleyverse.com (autor: Z. Dulnik)
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)