Nikola Grbic dla WP SportoweFakty: Mocną stroną reprezentacji Polski jest szeroki i wyrównany skład

We wtorek reprezentacja Polski rozpocznie turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich od meczu z Serbią. - Ogromną zaletą polskiej drużyny jest szeroki i wyrównany skład. Stephane Antiga ma kim zastąpić tych, co odeszli - ocenia Nikola Grbic.

Ola Piskorska
Ola Piskorska

WP SportoweFakty: Czy pana zdaniem Serbia jest jednym z faworytów turnieju w Berlinie?

Nikola Grbić: W tym bardzo specyficznym turnieju nie ma moim zdaniem żadnych faworytów, prawie każdy ma szanse na podium. I uważam, że my jako drużyna także mamy potencjał i możliwości, żeby zająć jedno z trzech pierwszych miejsc.

W porównaniu z latem zmienił pan drugiego rozgrywającego na Aleksę Brdovica, dlaczego?

- Nie ma wyraźnej różnicy w poziomie umiejętności pomiędzy Aleksą a Ivanem (Kosticem - przyp. red.). Chciałem w tym sezonie wypróbować ich obu i teraz przyszła kolej na Aleksę. Zwłaszcza, że on robi postępy w Surgucie, ma dobrą zagrywkę, a do tego jest młodszy i wyższy. Te kilka centymetrów więcej może się nam przydać w bloku.

Srecko Lisinac miał dłuższą przerwę z powodu kontuzji, dopiero ostatnio zaczął grać. Uważa pan, że jest gotowy na taki trudny i wyczerpujący turniej?

- Jestem pewien, że jest. Miał problemy zdrowotne, ale to już za nim, a jego talent i możliwości są ogromne i na pewno nam się przydadzą.

A co z Aleksem Atanasijevicem? On od lat nieustannie gra w pierwszym składzie i reprezentacji i klubu, dostaje przy tym masę piłek. To jest podobna sytuacja jak u Bartka Kurka, choć u niego to trwa krócej.

- Obaj to są zawodnicy, którzy potrzebują dostawać dużo piłek w czasie meczu, żeby się czuć dobrze i żeby mieć porządną skuteczność. Myślę, że oni to lubią i ich to nie męczy. A na turnieju takim jak berliński tacy zawodnicy są najważniejsi.

Który rywal w grupie wydaje się panu najtrudniejszy?

- Nie ma już łatwych grup ani łatwych przeciwników w dzisiejszej siatkówce. My się męczyliśmy z Estonią i Słowacją na mistrzostwach Europy, a Polacy przegrali w ćwierćfinale tej imprezy ze Słowenią. Każdy może być niebezpieczny i do każdego trzeba podejść z maksymalną koncentracją.

Polscy zawodnicy i trener mówią, że Serbia zawsze zaczyna źle turnieje i przypominają mecz otwarcia MŚ 2014. Myśli pan, że pana zawodnicy też mają tamten mecz w głowach?

- Nie wiem i nie chcę wiedzieć, bo to nie jest ważne. Powtarzam im cały czas, że liczy się tylko obecna chwila, dany mecz, dana piłka. Mają nie myśleć nawet o poprzedniej akcji, a co dopiero o tym, co się działo rok czy dwa lata temu.

Jak pan ocenia poziom polskiej reprezentacji po odejściu siatkarzy kluczowych w zdobywaniu tytułu mistrza świata?

- Ogromną zaletą i mocną stroną polskiej drużyny był wtedy i nadal jest szeroki i wyrównany skład, nie tylko ci trzej czy czterej gracze. W Polsce jest znacznie więcej świetnych siatkarzy. Oczywiście, tamci są doskonałymi zawodnikami i zdobyli z reprezentacją różne trofea, ale uważam, że obecni reprezentanci Polski także są bardzo utalentowani i prezentują wysokie umiejętności sportowe. Stephane Antiga ma kim zastąpić tych, co odeszli.

To będzie wyjątkowo stresujący turniej grany pod ogromną presją. Dla pana presja jest czymś normalnym, ale czy pana podopieczni, znacznie młodsi i mniej doświadczeni, są gotowi?

- Owszem, mój zespół jest bardzo młody, ale jest w nim kilku doświadczonych graczy, którzy mimo młodego wieku grają od lat w reprezentacji narodowej i w najmocniejszych klubach czy ligach na świecie. Oni wiedzą już, jak się gra pod presją i na pewno pomogą mniej ogranym kolegom. Samo zdobywanie doświadczenia pomocnego w takich trudnych turniejach jest procesem, którego nie da się nauczyć w kilka dni czy nawet miesięcy. Ja mogę im tylko pokazywać pewne rzeczy czy mechanizmy, starać się im pomóc, ale na koniec każdy z nich zostaje sam na sam ze swoim stresem i musi to przeżyć i nauczyć się sam z tym sobie radzić.

Rozmawiała Ola Piskorska

Dopchać ten wózek do Rio. Siatkarze rozpoczynają kwalifikacje
 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×