Wraz z początkiem stycznia w sztabie szkoleniowym MKS-u Będzin doszło do zmian. Pierwszego trenera, Tomasza Wasilkowskiego, zastąpił Stelio DeRocco, a Wasilkowski został jego asystentem.
Zmiana na stanowisku pierwszego szkoleniowca zawsze wyzwala w zawodnikach dodatkowe pokłady energii. Po będzinianach widać było determinację, jednak na ostateczny obraz ich gry mocno wpłynął katastrofalny drugi set spotkania z Lotosem Treflem Gdańsk.
Mocna zagrywka Marco Falaschiego sprawiała będzinianom ogromne problemy, a dzięki niej gdańszczanie objęli prowadzenie 15:8. Po tej serii MKS nie był się już w stanie podnieść, a całe spotkanie przegrał w stosunku 0:3.
- W drugim secie w naszej grze przydarzył nam się duży przestój, a tak to w pierwszej i trzeciej odsłonie nasza gra nie wyglądała źle - trafnie zauważa Mariusz Gaca. - Głupie błędy z naszej strony... Wydaje mi się, że mamy w sobie zbyt dużo takiej pozytywnej energii. Też za bardzo chcieliśmy pokazać, że chcemy wygrać to spotkanie - przekonuje kapitan MKS-u.
Przed podopiecznymi DeRocco mało czasu na odpoczynek i ewentualną pracę nad poprawą gry, już bowiem w piątek 15 stycznia rozegrają oni kolejny mecz. Będą wtedy podejmować Łuczniczkę Bydgoszcz. - Wierzę, że na pewno w piątek zagramy inaczej i pokażemy się z jeszcze lepszej strony. Naprawdę jesteśmy naładowani pozytywną energią - podkreśla Gaca.