Przerwa w rozgrywkach nie służy siatkarzom. "Zawodnicy podejmują decyzje, na które normalnie by nie wpadli"
Choć w PlusLidze rozegrano dwie kolejki po przerwie spowodowanej kwalifikacjami do igrzysk olimpijskich, forma zawodników jest jeszcze niestabilna. - Kadrowicze potrzebują czasu, by wrócić do rytmu - ocenił Gheorghe Cretu.
Przed sobotnim meczem Cerrad Czarni Radom zajmowali piąte miejsce, a gracze Cuprum Lubin byli o dwa "oczka" niżej. Choć przyjezdni dopisali na swoje konto dwa punkty, nie zdołali awansować. Lepszym bilansem wygranych może się bowiem pochwalić Jastrzębski Węgiel.
- Zarówno Czarni, jak i moja drużyna zasługują na aktualne miejsce w tabeli. W Radomiu gra się niezwykle ciężko, co wiedzieliśmy nie tylko od początku sezonu. Przekonaliśmy się o tym już w zeszłym roku, że nawet faworyci tracą tutaj punkty - podkreślił Gheorghe Cretu.
W pięciosetowym pojedynku oba zespoły popełniły aż 55 błędów. Jednak nie można powiedzieć, że pojedynek stał na niskim poziomie. Zdaniem szkoleniowca wszelkie niedokładności spowodowane były prawie miesięczną przerwą w PlusLidze. -
Przytrafiły nam się pewne nieporozumienia czy błędy techniczne, wynikają one z tego, że była długa przerwa w rozgrywkach i zawodnicy nie są jeszcze we właściwym rytmie. Mogliśmy zauważyć, że czasami podejmowali decyzje, których normalnie by nie podjęli. Tym siatkarzom, którzy grali w Berlinie, trzeba dać trochę czasu. Mimo wszystko myślę, że w meczu z Czarnymi nie było zbyt wielu oczywistych błędów, sprezentowanych punktów rywalowi. W zasadzie od początku do końca graliśmy swoją grę - ocenił.
Pochwał pod adresem rywala nie szczędził Daniel Pliński, choć środkowy Wojskowych nie był usatysfakcjonowany końcową zdobyczą. - Drużyna z Lubina pokazała kawał charakteru, walczyła do samego końca. Bardzo dobrze radziła sobie w kontrataku i wydaje się, że triumfowała zasłużenie. Cuprum ma duży potencjał i z taką drużyna nie jest wstyd przegrać. Jednak jak się ma szanse, to trzeba je wykorzystać. My tego nie zrobiliśmy. W końcówce czwartego seta i przez cały tie-break rywale kończyli piłki sytuacyjne, my nie. Dlatego to oni zwyciężyli - skomentował kapitan Cerrad Czarnych.
Siatkarski horror w Berlinie, przypadek czy zasłużona wygrana?