Wynik mógł być odwrotny - relacja z meczu Wisła Kraków - Remagum Mysłowice

Oba zespoły zmagają się ostatnio z kontuzjami i do sobotniego spotkania przystąpiły mocno osłabione. W tej sytuacji lepiej poradziły sobie jednak przyjezdne, które w końcówkach poszczególnych setów grały pewniej i dzięki temu zapewniły sobie trzy punkty.

Wisła ENION Energia Kraków - Remagum MOSiR Mysłowice 0:3 (23:25, 22:25, 26:28)

Składy:

Wisła Kraków: Filip, Warchoł, Hatala, Stojek, Gasidło, Surma, Śliwa (libero) oraz Przybyło, Drmla

MOSiR Mysłowice: Staniucha, Olszówka, Romel, Gawron, Kubieniec, Pazderska, Kondyjowska (llibero) oraz Pielecka, Boroń

Początek spotkania to zdecydowanie lepsza gra przyjezdnych, które bardzo szybko wyszły na kilkupunktowe prowadzenie (3:9). Wisła miała w tym okresie gry spore problemy z przyjęciem zagrywki, słabo spisywała się również Gabriela Gasidło. Mylić zaczęły się jednak również siatkarki z Mysłowic i po zablokowaniu Karoliny Pazderskiej po raz pierwszy w tym meczu prowadzenie objęły gospodynie (14:13). Chwilę później w polu zagrywki pojawiła się Kinga Hatala, która zaserwowała dwa asy, a Wisła miała już trzy punkty przewagi (18:15). Przyjezdne szybko odrobiły wszystkie straty, ale w samej końcówce Wisła prowadziła jeszcze 22:20. W tym momencie, w ekipie z Mysłowic ciężar gry wzięła na siebie Barbara Kubieniec, której w decydujących akcjach nie zadrżała ręka. Dzięki dobrej grze przede wszystkim tej zawodniczki, to właśnie przyjezdne wygrały pierwszego seta 25:23.

W drugiej partii pięknych akcji było mało, bo oba zespoły popełniały bardzo dużo błędów - przede wszystkim w polu zagrywki. Obie drużyny myliły się równie często, więc wynik cały czas oscylował wokół remisu, choć to gospodynie częściej miały minimalną przewagę. W końcówce Wisła po ataku Karoliny Surmy prowadziła 20:18, ale znów powtórzył się scenariusz z pierwszego seta. Tym razem jednak sygnał do ataku swojej ekipie dała Magdalena Olszówka, która bardzo dobrze zagrywała. Gospodynie popełniły kilka błędów z rzędu i w konsekwencji drugą partię przegrały 22:25.

Trzeciego seta gospodynie rozpoczęły bardzo zdeterminowane i kiedy po serii doskonałych bloków objęły prowadzenie 14:10 wydawało się, że są na dobrej drodze, aby przedłużyć swoje szanse na zwycięstwo w tym meczu. Dynamiczne ataki Anny Gawron pozwoliły jednak wyrównać przyjezdnym i od stanu 14:14 trwała walka punk za punkt. W końcówce znów to Wisła miała dwa punkty przewagi (20:18), ale po raz kolejny przyjezdne wyrównały. Chwilę potem, zawodniczki z Myślenic miały pierwszą piłkę meczową, ale Wisła dzielnie się broniła. Gospodynie obroniły trzy meczbole, ale ostatecznie po akcjach Marii Romel i Barbary Kubieniec, musiały uznać wyższość przyjezdnych.

- Z takiego wyniku trudno się nie cieszyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasze osłabienia. Jak pokazały jednak ostatnie spotkania, w tak trudnej sytuacji radzimy sobie całkiem nieźle - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec ekipy z Mysłowic, Sebastian Michalak. Z kolei trener Wiślaczek podkreślał, że MOSiR to bardzo solidny zespół - mogliśmy jednak ten mecz wygrać - przyznał Lesław Kędryna. - Teraz muszę się skupić na tym, żeby jak najlepiej przygotować mój zespół do decydującej walki o utrzymanie - dodał.

Źródło artykułu: