Jacek Pasiński: Nie można popełniać tylu błędów

Siatkarki Budowlanych nie bez problemów pokonały w środę znacznie niżej notowany Pałac Bydgoszcz. Dla łodzianek najważniejsze jest jednak, że wreszcie zgarnęły komplet punktów.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Ostatnie mecze ligowe nie były dla zespołu z miasta włókniarzy zbyt udane. Najpierw podopieczne Jacka Pasińskiego przegrały w Bielsku-Białej z tamtejszym BKS-em Aluprof Profi Credit 0:3, a następnie, już na własnym terenie, dopiero po tie-breaku pokonały KSZO Ostrowiec. W tym ostatnim meczu łodzianki potrafiły w jednej partii całkowicie zdominować rywalki, by w kolejnej okazać się zupełnie bezradnymi. Początkowo przebieg środowego starcia z Pałacem Bydgoszcz sugerował, że i tym razem może być podobnie. Ostatecznie Budowlane wygrały jednak 3:1 i mogły odetchnąć z ulgą.

- Cieszymy się bardzo, że udało nam się zakończyć to spotkanie w czterech setach i możemy dopisać kolejne trzy punkty do naszego konta. Po tej drugiej, sromotnie przegranej partii, wszystkim przypomniał się pewnie mecz z KSZO Ostrowiec. Na szczęście w kolejnej odsłonie nasza gra funkcjonowała już tak, jak powinna - przyznała po spotkaniu kapitan drużyny gospodarzy Sylwia Pycia, która pierwszy raz w tym roku zagrała dłużej w meczu w ligowym.

Łodzianki w przegranym secie słabo prezentowały się w każdym elemencie gry, ale w pozostałych partiach dyktowały rywalkom warunki gry. Jak do tego doszło? - Myślę, że decydującym elementem tego dnia była zagrywka, która pozwoliła nam na ustawienie w miarę szczelnego i skutecznego bloku. To był według mnie klucz do zwycięstwa - podkreśliła doświadczona środkowa. Reprezentantka Polski w rywalizacji z Pałacem sama trzykrotnie skutecznie powstrzymała rywalki na siatce.
Jacek Pasiński potrafi dotrzeć do swoich zawodniczek Jacek Pasiński potrafi dotrzeć do swoich zawodniczek
Nieco inny pogląd na przyczyny ostatniego zwycięstwa ma opiekun Budowlanych. - Pierwsze dwa sety to była gra bardzo rwana, z dużą liczbą błędów własnych. W drugiej partii popełniliśmy ich aż dwanaście i to było przyczyną porażki. Natomiast w secie trzecim i czwartym zrobiliśmy siedem błędów w sumie. Gdy więc zespół przeciwny popełnia w danej odsłonie 6-7 błędów, a my 12 to wygrać jest bardzo trudno. Jeśli jednak sytuacja się odwraca to i wynik na tablicy jest zgoła odmienny i można myśleć o pomyślnym zakończeniu meczu - wyjaśnił szkoleniowiec łódzkiego zespołu. W środę Pasiński wykazał się dużym instynktem, wpuszczając do gry w trakcie kompletnie nieudanego, drugiego seta wracającą do zdrowia po urazie Pycię i ledwie dwudziestoletnią, ale utalentowaną i już cenioną Martynę Grajber. Ich pojawienie się na parkiecie, choć nie uchroniło gospodarzy od przegrania partii, pozwoliło ustabilizować grę, a po zmianie stron przejąć inicjatywę i nie oddać jej już do końca spotkania.

- Te zmiany okazały się bardzo udane. Czekaliśmy z utęsknieniem aż Sylwia wróci do pełnej sprawności. Nie chcieliśmy, żeby zbyt wcześnie pojawiła się na parkiecie. Musieliśmy mieć pewność, że po kontuzji z Turcji nic nie zostało i tak też było. W środę po wejściu Sylwia pokazała to, co najlepsze - czujny blok i mocny atak, a do tego dołożyła jeszcze bardzo dobrą zagrywkę. Malina [Martyna Grajber - przyp. red.] uspokoiła przede wszystkim przyjęcie. Robiła to naprawdę dobrze, a potrafiła również zdobyć parę wyjątkowo cennych punktów w ataku, co zaprocentowało większym spokojem w naszej grze i pozwoliło kontrolować wydarzenia na boisku - stwierdził Pasiński.

Sonda SPORT.TVP.PL: kto nowym trenerem reprezentacji?
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×