Pogmatwane losy Gabrycha. Co teraz robi "enfant terrible" polskiej siatkówki?

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Z ulgą przyjął wiadomość o zakończeniu rocznego kontraktu. Nie wrócił jednak do Polski. Wyjechał do Brazylii, gdzie występował w Sport Club Ulbra. Kierunek dość egzotyczny, przecież, to raczej Brazylijczycy przyjeżdżają do Europy niż odwrotnie. Znów miał problemy z przebiciem się do pierwszego składu, siedział na ławce, dochodziły do Polski skrawki informacji, że po raz kolejny jest skonfliktowany z kolegami z zespołu. Po roku przyjął ofertę Tomisu Constanta. W wieku 36 lat zdobył mistrzostwo Rumunii.

Wrócił do Polski, zagrał chwilę w Resovii, potem w MKS-ie MOS Będzin i w 2009 roku zniknął z pierwszych stron gazet. - Daj pan spokój! - mówi Gabrych w rozmowie z WP SportoweFakty. - Ta umowa z Będzinem do dzisiaj odbija mi się czkawką. Tam było tyle niejasnych zapisów, że potem praktycznie przez dwa lata nie mogłem nigdzie grać. A chciałem! Jak cholera.

Na parkiecie wchodzi w niego demom

Wrócił do rodzinnego Grudziądza. Tam wszyscy go znają. Kiedy rano szedł do piekarni po świeże bułeczki, wszyscy mu się kłaniali, uśmiechali, życzyli miłego dnia. - Piotrek się ustatkował, ma rodzinę, dzieciaki, to całkiem inny człowiek - przyznaje w rozmowie z naszym serwisem Zenon Różycki, obecnie prezes Stali Grudziądz.

To właśnie Różycki namówił Gabrycha najpierw do powrotu na parkiet, a potem do rozpoczęcia pracy szkoleniowej. Obecnie "Gary" jest grającym trenerem II-ligowej Stali. - On trenerem? - oczami wyobraźni widzę zaskoczenie wśród wielu byłych siatkarzy, którzy mieli okazję kiedyś z nim razem występować na boisku.

- Oczywiście, że wiele słyszałem o zachowaniu Piotrka w przeszłości - tłumaczy Różycki. - Znam go od podstawówki, bo razem zaczynaliśmy karierę siatkarską. On poszedł w świat, ja robiłem inne rzeczy. Wiem, że to świetny człowiek. Przyznaję, na parkiecie wchodzi w niego demon, ale taki pozytywny. Jako zawodnik jest tak skoncentrowany na grze, że aż w nim kipi sportowa złość. Kiedy wchodzi w rolę trenera, jest spokojny, doskonale prowadzi zespół, odpowiednio zmienia taktykę. Nie zamieniłbym go na innego trenera. Za żadne pieniądze.

- Nie ukrywam, że moje różne doświadczenia spowodowały, iż łatwiej prowadzić mi grupę 18 facetów, którzy chcą coś osiągnąć w siatkówce - z uśmiechem na twarzy mówi Gabrych. - W młodości miałem kilka wyskoków i teraz doskonale wiem, na co stać młodych siatkarzy, jak mogą mnie próbować oszukać. Jest mi więc łatwiej z nimi się dogadać, znaleźć nić porozumienia.

Atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Stal - jako beniaminek II ligi - zajmuje miejsce w ścisłej czołówce tabeli. Mimo że przed sezonem działacze nie wyznaczyli zespołowi celu walki o awans, to taka furtka powoli się otwiera. Coraz szerzej.

A może zostanie bibliotekarzem?

Na razie Gabrych rzeczywiście mocno rozruszał lokalne środowisko. Jego postać przyciągnęła do Stali przede wszystkich dzieci i młodzież. Klub może pochwalić się zakrojoną na szeroką skalę pracą u podstaw. - Mamy zarówno zespoły chłopców, jak i dziewczynek, aż serce rośnie, jak się patrzy na ten narybek - przekonuje Różycki.

- Piotrek zrobi dużą karierę jako trener - dodaje Różycki. - Jego ogromne doświadczenie, światowe obycie, zaangażowanie, to wszystko powoduje, że jestem pewny swoich słów. Żałuję tylko, że jak na razie nie jesteśmy w stanie mu zapewnić odpowiednich warunków pracy. Nie ma sztabu z prawdziwego zdarzenia. Wszystkim musi się sam zajmować, choć staram się pomagać, jak mogę. Dodatkowo, jeszcze w wieku 44 lat potrafi pokazać młodszemu pokoleniu, że nie ma na niego mocnych na parkiecie.

- Rzeczywiście, warunki czasami są trudne, bo nie mogę się skupić tylko i wyłącznie na trenerce - dodaje Gabrych. - Ale może i dobrze. To taki mój pierwszy krok w kierunku pracy szkoleniowej. Na całe szczęście nie zostałem rzucony na głęboką wodę, nie założyłem idealnie skrojonego garnituru i nie stoję przy ławce zespołu z PlusLigi. Bałbym się, że w takiej sytuacji bym sobie nie poradził. A jeszcze po kilku słabszych meczach pewnie chcieliby mnie wywalić. To nie dla mnie.

- Piotrek, spokojnie, za kilka lat... - wtrąca się prezes Stali. - Naprawdę widzę go w czołówce polskich trenerów. Jego czas wkrótce nadejdzie.

O ile wybierze tę drogę. Bo jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji.

- Wiem, że wkrótce stanę na rozdrożu: zostać trenerem czy zająć się czymś innym, może bibliotekarzem? A, nie. Przecież żeby pracować w bibliotece, musiałbym mieć odpowiednie wykształcenie i dyplom - zakończył Gabrych.

Marek Bobakowski



Kto selekcjonerem polskich piłkarzy ręcznych? Opcja zagraniczna? Jak w siatkówce...

Czy Piotr Gabrych zostanie trenerem w PlusLidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×