PTPS Piła wyrósł na najbardziej nieprzewidywalny zespół ligi. Jeszcze kilka dni temu nie podjął wyrównanej walki z Budowlanymi Łódź i po cichu mówiono o kryzysie drużyny. Pilanki udowodniły jednak, że nie ma mowy o zapaści zespołu.
Set przegrany 14:25 wydawał się potwierdzeniem opinii o słabszej dyspozycji pilanek. Był to jednak tylko wypadek przy pracy. - Cały czas wierzyłem, że możemy się obudzić i zacząć odrabiać straty. Jesteśmy zespołem, który w każdej akcji walczy na maksimum możliwości. Trudno było podnieść się po pierwszym secie, zwłaszcza, że niedawno przegraliśmy w Łodzi z Budowlanymi. Gratuluję dziewczynom, że z takiej sytuacji zdołały wrócić i prawie wygrać mecz. Walczyliśmy do samego końca o zwycięstwo - chwali swoje siatkarki trener Nicola Vettori.
Zawodniczki z Wielkopolski, z wyjątkiem nieszczęsnego pierwszego seta, stanowiły równorzędnego rywala dla siatkarek Impela Wrocław. Po świetnej grze doprowadziły do tie-breaka, w którym prowadziły już 13:12. Na Katarzynę Skowrońską-Dolatę pilanki nie miały jednak recepty. Atakująca polskiej kadry zdobyła ostatni punkt w meczu, a w całym pojedynku uzbierała 33 "oczka".
- Nie byliśmy w stanie zatrzymać Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty. W takiej formie jest to zawodniczka z innej planety i nie mogliśmy sobie z nią poradzić. Robiliśmy wszystko, co możemy, dotykaliśmy piłki w obronie, ale musieliśmy potem przebijać za darmo. Więcej się już nie dało zrobić - przyznaje szkoleniowiec PTPS-u.