Pronar Zeto Astwa AZS Białystok - Gedania Gdańsk 2:3 (25:19, 25:21, 21:25, 19:25, 10:15)
AZS: Agata Karczmarzewska - Pura, Marlena Mieszała, Katarzyna Walawender, Dominika Koczorowska, Lucie Muhlsteinova, Izabela Żebrowska, Magdalena Saad (libero) oraz Katarzyna Kalinowska, Katarina Truchanova, Anna Manikowska, Joanna Szeszko.
Gedania: Maja Tokarska, Katarzyna Wellna, Natalia Nuszel, Jana Sawoczkina, Elżbieta Skowrońska, Natalia Ziemcowa, Agata Durajczyk (libero), Aleksandra Pasznik, Tamara Kaliszuk.
MVP: Maja Tokarska (Gedania)
Sędziowie: Waldemar Kobienia i Marcin Herbik
Poniedziałkowa potyczka Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok i Gedanii Żukowo miała kluczowe znaczenie dla obu zespołów. Gospodynie koniecznie chciały się przełamać po serii przegranych, jakie odniosły w ostatnim czasie, zaś siatkarki Gedanii nie mogły pozwolić sobie na to, by przeciwniczki z dolnej części tabeli je dogoniły.
Początek spotkania zwiastował spore emocje. Gra toczyła się punkt za punkt. Co chwila na tablicy świetlnej widniał wynik remisowy. W szeregach białostoczanek pierwsze skrzypce grała Izabela Żebrowska, której ataki z drugiej linii były nie do zatrzymania. Po drugiej stronie siatki równych nie miała sobie nadzieja polskiej siatkówki - Maja Tokarska, wspomagana przez równie dynamiczną Katarzynę Wellnę. Dopiero pod koniec premierowej odsłony meczu białostoczanki wrzuciły dodatkowy bieg, odskakując podopiecznym Grzegorza Wróbla na trzy oczka (18:15). Co prawda ambitne gedanistki zdołały je jeszcze doścignąć (19:19), lecz później dominacja gospodyń nie podlegała już żadnej dyskusji. Seta zakończyła niezawodna Żebrowska po prezencie przyjmujących z drużyny przeciwnej, które nie poradziły sobie z zagrywką Agaty Karczmarzewskiej - Pury.
Druga odsłona meczu była bardzo uboga w emocje. Już na samym początku siatkarki pod wodzą Dariusza Luksa uzyskały sześć punktów przewagi. Swoje "show" odgrywała wspomniana wyżej Karczmarzewska, która w tym fragmencie pojedynku grała na skuteczności oscylującej w okolicach 100 proc. (7:2, 16:11). Różnego rodzaju kombinacje, w których główną rolę odgrywała atakująca białostockiego AZS, myliły blokujące z Żukowa. Konsekwencją tak efektownej postawy Podlasianek była wygrana drugiej partii. Wtedy jeszcze nic nie wskazywało na koszmar, jaki miał nastąpić w trzeciej odsłonie meczu.
Już samo otwarcie przez Akademiczki partii nr 3 wskazywało na to, iż od tej pory na parkiecie pałeczkę przejmą zawodniczki drużyny przyjezdnej. Mimo dobrych obron, atak w drużynie Luksa nie funkcjonował tak, jak trzeba. Nawet ataki z drugiej linii w wykonaniu Izy Żebrowskiej nie były już tak skuteczne (1:4, 11:13). Młoda Maja Tokarska rządziła i dzieliła, czego wyrazem były liczne ataki z krótkiej oraz obejścia. Przewaga uzyskana na początku utrzymała się praktycznie do końca. Przestój w grze miała w tym czasie Katarzyna Walawender, która do tej pory mocno pracowała zarówno w obronie, jak i w ataku. Gedanistki przycisnęły więc swoje przeciwniczki, nie dając im żadnych szans na doścignięcie. Szczególny udział w tej wygranej miała Elżbieta Skowrońska - była zawodniczka Białegostoku (21:25).
Czwarta partia była tylko i wyłącznie horrorem dla białostoczanek, które w żadnym elemencie gry nie potrafiły pokazać choćby części tego, co naprawdę potrafią. O ile początek nie był jeszcze rak tragiczny, to środkową fazę seta podopieczne Dariusza Luksa z pewnością będą chciały jak najszybciej wymazać z życiorysu. Podczas gdy gospodynie w wielkich bólach zdobywały punkt po punkcie, wydawało się, że ich rywalki po prostu przeskakują z jednego na cztery oczka za jednym zamachem. Zamęt w ekipie z Podlasia siała przede wszystkim nieoceniona w polu serwisowym Tokarska, której zasługi można by wychwalać w nieskończoność. Równie dobrą zagrywkę zaprezentowała rozgrywająca Gedanii, czym zupełnie zbiła z tropu zawodniczki z Podlasia. Czwarta odsłona meczu skończyłaby się pogromem, gdyby nie powiew młodzieńczego szaleństwa w samej końcówce, kiedy to przy stanie 14:24 Gedania nie potrafiła skończyć setbola. Nagle na tablicy pojawił się wynik 19:24, lecz wtedy do roboty wzięły się przyjezdne. Seta przypieczętowały wybuchem wielkiej radości.
Decydujący set był jedną wielką grą nerwów. Początkowo siatkarki raczyły się ciosami punkt za punkt. Żadna ze środkowych, ani Tokarska, ani Koczorowska nie chciały ustąpić (2:2). Mimo to, znać o sobie dała ponownie Wellna, która wyprowadziła swój zespół na dwupunktowe prowadzenie. Później siatkarki Wróbla stopniowo je powiększały, by wreszcie dobić oniemiałe z wrażenia białostoczanki zagrywkami Tokarskiej, która została wybrana MVP, oraz świetnym blokiem wieńczącym piątego seta i cały mecz.