Spotkanie rozpoczęło się od wielu błędów, przede wszystkim po stronie przyjezdnych. Psuli sporo zagrywek - problem z tym elementem miał nawet doświadczony Paweł Zagumny. Co więcej, jego koledzy niedokładnie przyjmowali piłkę, co skrzętnie wykorzystywali gospodarze, prowadząc na pierwszej przerwie technicznej czterema punktami.
Choć Inżynierowie zmniejszyli straty po ataku z przechodzącej piłki w wykonaniu Michała Filipa (11:9), to kilka chwil później asem serwisowym popisał się Daniel Pliński, na co zareagować musiał Jakub Bednaruk, prosząc o czas. Wojskowi grali coraz skuteczniej. Na drugiej regulaminowej przerwie prowadzili 16:9 i wydawało się, że nic nie jest już w stanie zagrozić im w tym secie.
Podwójna zmiana Raula Lozano nie okazała się dobrym posunięciem. Dwa razy z rzędu pomylił się rezerwowy Zack La Cavera (20:17), wcześniej argentyński szkoleniowiec nie miał racji przy wideoweryfikacji. Poprosił więc podopiecznych do siebie. Choć z opresji obronną ręką wyszedł Artur Szalpuk, to później dwukrotnie w krótkim odstępie czasu zapunktował Waldemar Świrydowicz. Przewaga miejscowych wynosiła już tylko jedno "oczko". Przy stanie 22:21 prosty błąd popełnił Paweł Mikołajczak, uderzając w siatkę. Premierową odsłonę bardzo mocnym zbiciem zakończył Szalpuk.
Od początku drugiej partii trwała bardzo wyrównana walka. Nie brakowało efektownych ataków. Prym w szeregach warszawian wiódł w tym fragmencie Łukasz Łapszyński, który bez problemów radził sobie nawet z potrójnym blokiem przeciwników. Błąd w komunikacji oraz widowiskowa "czapa" na Bartłomieju Bołądziu dały gościom trzy punkty zaliczki (14:17). Leworęczny zawodnik usiadł więc na ławce.
Czarni potrzebowali jednak niewiele czasu, aby doprowadzić do remisu. Dwa bloki oraz przesunięta "krótka", zakończona przez Plińskiego, dały rezultat 18:18. Po czasie wziętym przez Bednaruka jego zawodnicy prowadzili już 21:19 i 24:22, w czym duża była zasługa Łapszyńskiego. W trudnej sytuacji ryzyko podjął Zagumny, próbując atakować, jednak został zatrzymany. Emocjonującą końcówkę zakończył słusznie wzięty challenge przez opiekuna Politechniki. Mimo, iż sędziowie liniowi pokazali aut po serwisie Bartłomieja Lemańskiego, to nawet kibice widzieli, że piłka wylądowała w boisku.
Jedynie do stanu 4:4 w trzeciej części radomianie dotrzymywali kroku rywalom. Później, wyraźnie rozkręcający się i czerpiący radość z gry przyjezdni, zaczęli budować przewagę. Po stronie gospodarzy zaczęły mnożyć się błędy, wobec czego Lozano zdecydował się sięgnąć po Bartłomieja Grzechnika i Igora Grobelnego. Z łatwością kombinacyjne akcje rozgrywał Zagumny, a jego partnerzy nie mieli problemów z lokowaniem piłki w polu. Czarni byli gorsi od przeciwników w każdym elemencie. Wyraźnie zgubili rytm. Nie potrafili w żaden sposób ograniczyć poczynań Inżynierów na siatce, przegrywając bardzo wysoko 13:25.
Otwarcie czwartego seta obfitowało w wiele długich i efektownych wymian. Techniczne umiejętności pokazywał Guillaume Samica. Gdy przechodzącą piłkę po niedokładnym przyjęciu Wojciecha Żalińskiego skończył Świrydowicz, było 11:13. Po raz kolejny słusznie o challenge poprosił Bednaruk, a gdy francuski przyjmujący w beznadziejnej wręcz sytuacji, będąc wyrzuconym poza antenkę, zdołał zdobyć punkt, gdyż niepotrzebnie do bloku skoczyli zawodnicy Czarnych, różnica wzrosła do pięciu "oczek".
Choć potem dystans nieco się zmniejszył i Inżynierowie prowadzili jednym-dwoma punktami, to utrzymali nerwy na wodzy i wywieźli pełną zdobycz z hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. MVP spotkania został wybrany Łukasz Łapszyński.
Cerrad Czarni Radom - AZS Politechnika Warszawska 1:3 (25:22, 27:29, 13:25, 21:25)
Czarni: Kampa, Szalpuk, Ostrowski, Bołądź, Żaliński, Pliński, Majstorović (libero) oraz La Cavera, Szczurek, Grzechnik, Grobelny, Kowalski (libero)
Politechnika: Zagumny, Samica, Lemański, Filip, Łapszyński, Kowalski, Olenderek (libero) oraz Świrydowicz, Mikołajczak, Firlej, Radomski.
MVP: Łukasz Łapszyński (Politechnika).