Początek meczu nie wskazywał, że w piątkowe popołudnie kibice w Olsztynie będą świadkami takich emocji. Premierowa odsłona zakończyła się bowiem wygraną radomian, i to aż 25:12. W kolejnych dwóch setach walka się wyrównała, a obie drużyny walczyły o każdą piłkę. Siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn rozstrzygnęli je na swoją korzyść, ale Cerrad Czarni Radom doprowadzili do tie-breaka. Ostatecznie więcej powodów do zadowolenia mieli miejscowi.
Warto podkreślić, że w Hali Sportowo-Widowiskowej "Urania" w Olsztynie w tym sezonie wygrały do tej pory tylko dwa zespoły: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel. - Ten jeden punkt nie jest wcale zły. Wielkie zespoły tu przegrywały, więc nie uważam tę porażkę za wstyd. Moim zdaniem olsztynian do zwycięstwa poprowadził Paweł Woicki. My walczymy dalej. Naszym celem są miejsca 5-6 - komentował Daniel Pliński.
Poza pierwszą partią, mecz był bardzo wyrównany i o zwycięstwie olsztynian zadecydowały detale. W bloku i w ataku to przyjezdni mieli przewagę, jednak podopieczni Andrei Gardiniego okazali się dużo lepsi w przyjęciu (50 proc. przy 38 proc. rywala). Minimalnie lepiej zaprezentowali się także w polu serwisowym (6 asów przy 5 Cerrad Czarnych).
- Chciałbym pogratulować drużynie Andrei Gardiniego. Zasłużyli na to zwycięstwo. To bardzo ważne punkty dla nich jeśli chodzi o układ ligowej tabeli. Mój zespół grał dzisiaj dobrze, ale to nie wystarczyło. Statystyki pokazywały, że rozegraliśmy bardzo dobre zawody, a jednak nie odnieśliśmy zwycięstwa. Musimy przeanalizować czego tak naprawdę nam zabrakło. Wynik końcowy może i mnie nie zadowala, ale cieszę się z naszej postawy. Ale muszę przyznać, że to zasługa drużyny przeciwnej i tego jak grała - podkreślił z kolei Raul Lozano.