AZS Częstochowa bez punktów wrócił z Olsztyna. "Mieliśmy większe apetyty"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

AZS Częstochowa przegrał w Olsztynie z miejscowym Indykpolem AZS-em Olsztyn 1:3. Częstochowianie nawiązali walkę z rywalami tylko w dwóch ostatnich setach. - Mieliśmy większe apetyty - przyznał Rafał Szymura.

AZS Częstochowa do meczu w Olsztynie przystąpił podbudowany dobrym występem przeciwko PGE Skrze Bełchatów. Akademicy w potyczce ze zdobywcami Pucharu Polski ugrali dwa sety i zdobyli punkt. Jednak w starciu z Indykpolem AZS-em Olsztyn częstochowianie zawiedli i w pierwszych dwóch partiach byli tylko tłem dla dobrze dysponowanych gospodarzy.

- Po meczu ze Skrą mieliśmy większe apetyty, bo tam udało nam się zdobył jeden punkt. Niestety, Olsztyn miał widoczną przewagę w bloku, mieliśmy słaby procent na kontrataku i to zaowocowało porażką. W trzecim secie nawiązaliśmy trochę walki, udało się go wygrać, ale czwartego już nie. Kolejna przegrana, ale wierzymy, że przyszłość pokaże coś innego i zaczniemy wygrywać - powiedział w rozmowie z siatkarskaligatv.pl przyjmujący AZS-u Częstochowa, Rafał Szymura.

Po dwóch wysoko przegranych partiach częstochowianie zaczęli grać nieco lepiej, co zaowocowało triumfem w trzeciej partii. Czwarty set był wyrównany, ale szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili olsztynianie. - Pomimo pierwszych dwóch gładko przegranych setów, od trzeciego zaczęliśmy nawiązywać walkę, nawet się udało wygrać jedną partię. Do połowy czwartego seta prowadziliśmy wyrównaną walkę, po czym gospodarze odskoczyli nam na kilka punktów i odnieśli zwycięstwo - stwierdził libero AZS-u, Adrian Stańczak.

Częstochowianie słabo grali blokiem i popełniali zdecydowanie więcej błędów niż rywale. - Długo wchodziliśmy w mecz, o jednego seta za późno. Zespół z Olsztyna zagrał bardzo dobrze, równo, nie popełniali błędów. U nas te błędy się mnożyły w pierwszych dwóch setach. Mimo wszystko udało nam się wyjść z twarzą, jest to przegrana, ale nie w złym stylu - ocenił Stańczak.

Do gry po kontuzjach wrócili już Felipe Airton Bandero i Rafael Redwitz, lecz z urazem zmaga się Bartłomiej Lipiński. - Co chwila zmagamy się z jakąś kontuzją, teraz leczy się nasz drugi atakujący. Szukamy zdrowia i mam nadzieję, że ono niedługo przyjdzie i wskoczymy na nasz najwyższy poziom - przyznał Stańczak.

Komentarze (0)