- Jak można było zobaczyć, Effector był zdziesiątkowany. Nie było kilku podstawowych zawodników i tak naprawdę to nam ułatwiło sprawę. Wydaję mi się, że nie ma co mówić kto akurat dobrze zagrał, kto źle. Udało nam się wygrać i to cieszy - uciął Miłosz Zniszczoł.
Effector Kielce do meczu przystąpił m.in. bez Sławomira Jungiewicza, ale do składu powrócił już Mateusz Bieniek, który jednak nie był gotowy na rozegranie całego spotkania.
Indykpol AZS Olsztyn we własnej hali potrafi sprawiać niespodzianki, gra naprawdę dobrze. Kielczanie musieli więc spodziewać się mocnego oporu ze strony rywali. Nieco gorzej ekipa z Warmii spisuje się poza swoim obiektem. - Powiem szczerze, że na wyjazdach nie idzie nam najlepiej. Będziemy musieli się mocno sprężyć, skoncentrować. Myślę, że to będzie najważniejsze w tym wyjazdowym meczu - wyjaśnił środkowy. Jego drużyna w 22. kolejce zagra z BBTS-em Bielsko-Biała.
16 marca przeciwnikiem Akademików w Uranii będzie Asseco Resovia Rzeszów, zawodnicy nie chcą jeszcze o tym myśleć. - To za daleko. Mecz dopiero za ponad tydzień, więc dla nas to się nie liczy. Na razie jest najbliższy mecz z Bielskiem - zakończył Zniszczoł.