Przerwana seria bielszczanek. "Kontry i zagrywka zrobiły różnicę"

Siatkarkom z Bielska-Białej nie udało się zdobyć kolejnego skalpu w rywalizacji z ligową czołówką. Po zwycięstwach z Chemikiem Police i PGE Atomem Treflem Sopot przyszedł czas na porażkę z Impelem Wrocław.

Bielszczanki ostatnimi rezultatami zapracowały sobie na miano ligowej rewelacji. BKS Aluprof Profi Credit Bielsko-Biała odprawił z kwitkiem Chemik Police i PGE Atom Trefl Sopot, dlatego spodziewano się zaciętej rywalizacji o zwycięstwo we wrocławskiej Hali Orbita.

Impel Wrocław nie dał się jednak zaskoczyć i od początku spotkania dominował na parkiecie. Jedynie Helena Horka była w stanie nawiązać wyrównaną rywalizację ze skrzydłowymi rywalek. Przede wszystkim bielszczankom brakowało dokładnego dogrania do rozgrywającej. Zagrywka Impelek okazała się kluczowa dla losów pojedynku.

- Spodziewałem się, że Impel będzie grał bardzo agresywnie i tak faktycznie się stało. Wygrał zespół lepszy. Wrocławianki dobrze zagrywały, były bardziej zdecydowane na siatce i to zadecydowało - ocenił szkoleniowiec BKS-u, Mariusz Wiktorowicz.

Wynik 0:3 nie oddaje przebiegu rywalizacji. Bielszczanki szczególnie w trzeciej partii sprawiły rywalkom mnóstwo kłopotów. Dopiero zryw Impelek w końcówce zapewnił im triumf 25:21. - W pierwszym secie zrobiliśmy dużo własnych błędów i stąd porażka w premierowej odsłonie. Do połowy kolejnych partii utrzymywaliśmy równą dyspozycję, a potem Impel nam odjeżdżał. Kontry i zagrywka zrobiły różnicę w tym spotkaniu - wyjaśnił trener bielszczanek.

Komentarze (0)