Czwartkowe spotkanie zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Przed rozpoczęciem aktualnej edycji rozgrywek Ligi Mistrzów obydwie ekipy były wskazywane jako faworyci do udziału w turnieju finałowym, który już za miesiąc odbędzie się w Tauron Arenie w Krakowie.
Polscy kibice na pewno z zaciekawieniem przyglądali się temu pojedynkowi, bowiem w szeregach Halkbanku Ankara występuje obecny reprezentant i kapitan reprezentacji Polski Michał Kubiak. I to właśnie jego zespół narzucił swoje tempo gry w premierowej odsłonie starcia gigantów, jak zapowiadany był ten pojedynek. Chociaż w początkowych akcjach nieco lepiej wypadli siatkarze Cucine Lube Banca Marche Civitanova, więcej zimnej krwi zachowywali podopieczni Lorenzo Bernardiego. Dobre przyjęcie oraz przede wszystkim lepsza gra w ataku poskutkowały zwycięstwem Turków do 21.
Gdy wydawało się, że włosi zespół opanował sytuację i jest w stanie nawiązać wyrównaną walkę z przeciwnikami, wtedy do gry znów wrócił Halkbank. Świetnie na siatce spisywał się atakujący Cwetan Sokołow, którego wspierali pozostali zawodnicy. Z akcji na akcję widać było powiększającą się przewagę gości, którzy podczas drugiej przerwy technicznej byli na pięciopunktowym prowadzeniu. Ekipa prowadzona przez trenera Bernardiego rozbijała Cucine Lube Bancę Marche Civitanovę potężnymi zagrywkami. Druga odsłona zakończyła się identycznym rezultatem, jak poprzedni set (21:25).
Włosi przebudzili się na początku trzeciej partii. Odpowiedzialność na swoje barki wziął Osmany Juantorena, który kończył ataki nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Lepsza skuteczność Lube od razu przełożyła się na wynik. Podopieczni Gianlorenzo Blenginiego nie stracili wiary w swojej umiejętności, pewnie prezentując się w każdym elemencie. Motorem napędowym drużyny w ataku był również Ivan Miljković. Serb po trzech rozegranych setach miał na swoim koncie najwięcej punktów w całym zespole. Słabsza postawa Halkbanku Ankara natychmiast została wykorzystana, a gospodarze zwyciężyli 25:17.
Jak się później okazało, siatkarze Halkbanku Ankara bez Cwetana Sokołowa w dobrej dyspozycji, nie są w stanie nawiązać wyrównanej walki z przeciwnikami. Sytuację starał się ratować wprowadzony Burutay Subasi, jednak na nic się to zdało. Cucine Lube Banca Marche Civitanova wyraźnie złapało wiatr w żagle, grając świetnie w każdym elemencie. Ostatecznie Włosi wygrali do 18 i przedłużyli swoje szanse w tym meczu.
Tie-break był prawdziwą wisienką na torcie. Obydwie drużyny wskoczyły na swój najwyższy poziom, a to zwiastowało prawdziwe starcie gigantów. Na prowadzeniu utrzymywali się raz jedni, raz drudzy, natomiast w ataku rywalizacja toczyła się głównie pomiędzy Sokołowem a Miljkoviciem. W końcówce błędy siatkarzy Halkbanku Ankara zdecydowały, iż zwycięsko z tego starcia wyszło Cucine Lube Banca Marche Civitanova, wygrywając po ataku Williama Priddy'ego. Amerykanina można nazwać bohaterem tego spotkania, bowiem pojawił się na parkiecie w trzeciej odsłonie i odmienił jego losy (15:11).
Cucine Lube Banca Marche Civitanova - Halkbank Ankara 3:2 (21:25, 21:25, 25:17, 25:18, 15:11)
Cucine Lube Banca Marche Civitanova: Christenson, Miljković, Podrascanin, Stanković, Juantorena, Cebulj, Grebennikov (libero) oraz Parodi, Priddy.
Halkbank Ankara: Travica, Sokołow, Le Roux, Batur, Kooy, Kubiak, Yesilbudak (libero) oraz Dengin (libero), Subasi.
Zobacz wideo: Są w formie. W weekend powalczą o igrzyska
Źródło: TVP S.A.
Trentino może być pewne złotego seta w Biełgorodzie, ale pewnie postarają się rozstrzygnąć wcześniej losy rywalizacji. W ostatnich latach zespoły włoskie nie mogły się przebić do Final Four, w tym roku może zabraknąć rosyjskich, a Final Four może być polsko-włoskie. Czytaj całość