PGE Skra - Cerrad Czarni: Mocne otwarcie Blaina

Zgodnie z obietnicą nowy trener bełchatowian wycisnął ze swoich podopiecznych maksimum i poprowadził zespół do cennego zwycięstwa bez straty seta.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
PAP / Maciek Kulczyński

Sobotnie spotkanie w Hali Energia zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Na stanowisku pierwszego trenera PGE Skry po zawirowaniach w klubie debiutował Philippe Blain. Opiekunem gości zaś ostatni raz w tym sezonie był doskonale znany i uwielbiany od czasów prowadzenia reprezentacji Polski Raul Lozano, który poprowadził już w tym sezonie Cerrad Czarnych Radom do kilku spektakularnych zwycięstw.

Początek meczu był niezwykle wyrównany, choć inicjatywę szybko przejęli gospodarze. Przyjezdni dotrzymywali im kroku do pierwszej przerwy technicznej, ale później żółto-czarnym wystarczył moment, by zbudować sobie kilkupunktową przewagę i zupełnie rozmontować grę rywala. Bełchatowianie znacznie wzmocnili zagrywkę, nie dawali też przeciwnikowi szans na kontrataki, co pozwoliło im wyjść na prowadzenie 17:10. Z czasem dystans ten jednak zmalał i przy stanie 23:19 uspokajać sytuację musiał Blain, zwłaszcza że problem z kończeniem ataków miał w tym czasie Mariusz Wlazły. W decydującej akcji w aut zaatakował jednak Artur Szalpuk i to gospodarze schodzili z parkietu z zaliczką jednej partii.

Kolejną odsłonę od punktowej zagrywki rozpoczął Nicolas Uriarte, ale na walecznych Czarnych nie zrobiło to większego znaczenia. Gdy jednak po pierwszej przerwie technicznej asa zanotował Nicolas Marechal sytuacja przyjezdnych wyglądała już ciut gorzej (9:6). To właśnie zagrywka i szczelny blok były elementami, które pozwalały gospodarzom kontrolować sytuację na parkiecie. Zadawane w ten sposób kolejne ciosy sprawiły, że na drugiej przerwie technicznej bełchatowianie mieli już sześć punktów zapasu, a chwilę później, w tym samym ustawieniu, nawet dziewięć. Dwa asy Facundo Conte pozbawiły radomian złudzeń i sprawiły, że emocje w końcówce tej partii nie wystąpiły.

Po zmianie stron gospodarze już od pierwszej akcji ruszyli do zdecydowanej ofensywy. Na boisku trwał festiwal mocy PGE Skry, której zawodnicy potężnie uderzali zarówno z okolic siatki, jak i z pola serwisowego. Czarni robili, co mogli, by przetrwać natarcie bełchatowian, ale w połowie seta mieli już wyraźnie dość kolejnych potężnych uderzeń Wlazłego i spółki. Kapitan miejscowej drużyny w decydującej partii grał już na najwyższych obrotach, siejąc spustoszenie po drugiej stronie siatki, a jego koledzy z zespołu z każdą kolejną udaną akcją zyskiwali coraz więcej pozytywnej energii. Ich zwycięstwo w secie i meczu ani przez moment nie było już zagrożone. Spotkanie efektownym atakiem z szóstej strefy skończył Conte.

Prowadzeni przez Blaina bełchatowianie wykonali więc zadanie i bez straty seta pokonali Czarnych, zachowując spore szanse na drugie miejsce na koniec fazy zasadniczej PlusLigi i awans do finału rozgrywek.

PGE Skra Bełchatów - Cerrad Czarni Radom 3:0 (25:21, 25:14, 25:20)

PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Lisinac, Conte, Wlazły, Kłos, Marechal, Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero).

Cerrad Czarni Radom: Kampa, Pliński, Szalpuk, Bołądź, Ostrowski, Żaliński, Kowalski (libero) oraz Szczurek, La Cavera, Grobelny, Grzechnik, Majstrović (libero).

MVP spotkania: Mariusz Wlazły.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: nienaganna technika kolegi Lewandowskiego
Źródło: WP SportoweFakty
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×