Ryszard Bosek: Mam wątpliwości czy meldonium powinno być traktowane jako doping

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Może tak, może nie. Jednak WADA od 1 stycznia 2016 wpisała ten specyfik na listę środków zakazanych. Gdyby FIVB zakazała zakładania ochraniaczy na kolana, to ich użycie w meczu skutkowałoby dyskwalifikacją lub karą. Czyż nie?

- Dobra, przyjmuję ten argument, choć nadal nie mam pewności, czy WADA nie popełniła błędu. Przechodzimy więc do drugiego aspektu całej sprawy. Czy karać cały zespół za błąd jednego zawodnika, czy nie?

W jednym ze swoich felietonów wyraziłem swój pogląd: karać! Skoro nagradzamy medalami wszystkich członków zespołu, to ganić też powinniśmy wszystkich.

- Grałem wiele lat w siatkówkę, poznałem ten sport od podszewki i mam inne zdanie. Jeżeli Aleksander Markin zażywał meldonium mimo zakazu od lekarza kadry i tym samym oszukał również swoich kolegów z drużyny, to dlaczego teraz stosować odpowiedzialność grupową? To byłoby niesprawiedliwe. Jeżeli było inaczej i doping stosowali wszyscy za przyzwoleniem sztabu medycznego, można byłoby się zastanowić nad karą dla Rosji, tak generalnie. Problem w tym, że jak było naprawdę, nigdy się nie dowiemy. Dlatego ja osobiście jestem za karą indywidualną.

Najwięcej szkody w całej sprawie robi samo FIVB. Ciągłe odwlekanie podjęcia decyzji nie służy przejrzystości. Zgadza się? - Dokładnie. Szefowie FIVB powinni błyskawicznie podjąć decyzję w tej sprawie. Jaka by ta decyzja nie była, przecięłaby spekulacje i domysły.

Zobaczymy Rosję na IO, czy nie? Jak pan myśli?

- Gdyby rzecz dotyczyła powiedzmy... Tunezji, której używam teraz tylko jako przykład zespołu słabszego sportowo i organizacyjnie, FIVB dawno podjęłaby decyzję o wyrzuceniu tej ekipy z igrzysk. Bez mrugnięcia okiem. Tutaj mamy jednak Rosję. Z jednej strony jest nacisk ze strony najlepszych zespołów świata, aby "Sborna" została wyrzucona. Wiadomo, dzięki temu byłby o jeden rywal mniej do olimpijskiego podium.

Z drugiej strony Rosja ma spore wpływy w FIVB. No i przyciąga sponsorów.

- Rzeczywiście. To druga strona medalu. Światowa federacja ma więc ciężki orzech do zgryzienia. Jak jeszcze dodam, że w obecnej sytuacji cała sprawa ma wydźwięk polityczny, to mamy już węzeł gordyjski.

Wróćmy na koniec jeszcze do PlusLigi. Pojawiły się ostatnio głosy, że być może trzeba będzie "otworzyć" rozgrywki na zespoły z I ligi. Czyli wrócić do systemu spadków i awansów. Jest pan zwolennikiem takiego rozwiązania?

- Nie tak dawno jeszcze dwie ostatnie drużyny z PlusLigi i dwie czołowe z I ligi spotykały się na turnieju, w którym stawką były miejsca w kolejnym sezonie siatkarskiej elity. Moim zdaniem to optymalne rozwiązanie. Gdyby to ode mnie zależało, wróciłbym do takich zasad.

Nie obawiałby się pan, że te zespoły z I ligi nie wytrzymałyby tego awansu finansowo?

- Oczywiście wynik sportowy musiałby iść w parze z organizacyjnym. Nie możemy zrezygnować z licencji. Z doświadczenia jednak wiem, że sytuacja finansowa najsłabszych ekip z PlusLigi wcale nie jest o wiele lepsza niż wyróżniających się pozytywnie pierwszoligowców. Nie demonizowałbym tych kwestii. Otwarcie ligi spowodowałoby nowe emocje, rywalizację, pewien doping do działania. Dzisiaj mam wrażenie, że w najsłabszych środowiskach PlusLigi wdarł się marazm. Trzeba z tym skończyć.

Rozmawiał Marek Bobakowski



Zobacz wideo: Przez Gdańsk do Rio. Polscy szczypiorniści z ostatnią szansą na kwalifikację
Jaką decyzję w sprawie meldonium powinna podjąć Międzynarodowa Federacja Siatkówki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×