- Podejrzewam, że jakbyśmy wygrały trzecią część, to losy spotkania mogłyby się inaczej potoczyć - tak Magdalena Śliwa oceniała przebieg ostatniego seta drugiego półfinałowego meczu Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza z Chemikiem Police. - Wygrana dodaje skrzydeł. Tym bardziej szkoda tych dwóch ostatnich piłek. Chemik zagrywał tak, żeby tylko przebić piłkę. To nie była trudna zagrywka, nie potrafiłyśmy sobie z tym poradzić. Wielka szkoda. W końcówce nie zagrałyśmy... z jajami - asystentka Juana Manuela Serramalery długo szukała właściwego określenia, aż w końcu wybrała to najbardziej dosadne, lecz trafne.
W materiale klubowej telewizji dąbrowskiego klubu wypowiadała się także jego atakująca Sanja Popović, która żałowała, że w kluczowej trzeciej partii nie spełnił się wymarzony przez nią, szczęśliwy dla MKS-u, scenariusz.
Póki co Zagłębianki czekają na rywala, z którym przyjdzie im się zmierzyć w boju o brązowy medal mistrzostw Polski. W zależności od wyniku spotkania zaplanowanego na 15 kwietnia w Sopocie będzie nim PGE Atom Trefl Sopot lub Impel Wrocław.