Trener z niezliczonymi sukcesami w ligach belgijskich, tureckich, posiadający dwudziestoletnie doświadczenie na boiskach europejskich nie potrafi pomóc beniaminkowi Plusligi. Widzę, że na konferencji prasowej po spotkaniu z Jastrzębskim Węglem tłumaczył się ze łzą w oku. - To nie tak miało być.
- Pozostało nam jeszcze sześć tygodni, pozostało nam jeszcze pięć tygodni - wciąż powtarza sympatyczny, doświadczony trener. Doszukuje się najmniejszych pozytywnych szczególików. – Dziękuję Ci Robercie (Prygiel - przy. B. Z.), że doceniłeś naszą grę w dwóch pierwszych setach, to daje mi nadzieję na lepszą grę mojego zespołu, że w tym stylu pracy powinniśmy za miesiąc, kiedy zacznie się batalia o utrzymanie, stworzyć naprawdę dobrą drużynę – powiedział trener Trefla Gdańsk. Te słowa pokazują, że Jerzy Strumiłło jest tylko człowiekiem, który nie jest magikiem. Jego zawodnicy zachowują się jak maskotki. Kiedy sędzia nie przyzna punktu, to buntują się przeciw całemu światu, "no przecież jak nam mógł zabrać punkt?!" Dobrze dla zespołu, że nieobecny jest ciągle Łukasz Kadziewicz, ponieważ aktualnie beniaminek Plusligi potrzebuje zawodników o spokojnym charakterze. Drużyna Trelfa Gdańsk nie potrafi utrzymać dyscypliny taktycznej w ciągu całego spotkania. – W Jastrzębski Węglu jest dyscyplina taktyczna, u nas tego brakuje w trudnych momentach. Szczególnie zabrakło nam pozytywnego myślenia i dlatego Jastrzębie wypunktowało nas taktycznie – tłumaczy Jerzy Strumiłło.
Cenię trenera Trefla, że podkreślił fałszywy obrazek swojej drużyny. - Było za dużo fałszywej radości – przyznał Strumiło. Zawodnicy, wciąż podkreślają, że będzie lepiej – forma przyjdzie już niedługo. Działacze dodają także swoje, drużyna jest zdziesiątkowana przez kontuzje. A ja się pytam no i co z tego? Jest to zachowanie nieprofesjonalne, brakuje przyznania się do popełnionej winny. Teraz góra, rozkłada ręce – okienko transferowe zamknięte, brak sponsorów. Panowie w ten sposób, to wy nic nie osiągniecie. Spójrzmy na realia. Dzisiaj drużynie z Gdańska nie pozostało nic, jak gra w barażach, tutaj nie są istotne punkty. - Nam nie chodzi teraz o punkty. Może brzmi to trochę hipokryzyjnie, ale nam chodzi o to, aby ci zawodnicy, którzy mają walczyć o batalię z zespołem o utrzymanie, stworzyli równy i dobry zespół – powiedział trener Trefla Gdańsk.
Rzeczą kolejną, która podoba mi się u nowego trenera gdańszczan, jest przekonanie, że Ci zawodnicy, którzy siedzieli i grzali "ławkę rezerwowych", aktualnie są wiodącymi postaciami tego zespołu. Takie nazwiska jak Kocik, Winnik, Serafin nie miały odgrywać tak znaczącej roli w tej drużynie. Jednak los chciał inaczej, Kadziewicz i Marko Samardzić ciągle niedysponowani, więc cały ciężar spada na barki wcześniej wymienionej trójki. Cieszę się, choć Serafin kariery już nie zrobi, to ja wciąż widzę szansę gry w przyszłości w reprezentacji Polski dla Wojciecha Winnika. - Wpuszczamy zawodników, którzy wcześniej siedzieli, a okazuje się, że potrafią grać – zauważa Jerzy Strumiłło. Co więcej, osobiście już dawno zrezygnowałbym z usług Kadziewicza, który więcej czasu leczy problemy z kręgosłupem niż spędza na boisku, jak również z Samardzica, gdyż rzucając się parodyjnie przy przyjęciu każdego rodzaju zagrywki po prostu się ośmiesza przed publicznością.
Zbliżające się baraże będą nie lada wyzwaniem dla trenerskiego warsztatu Strumiłło. Pozostało już tylko pięć tygodni, a ta drużyna nie ma jeszcze rąk i nóg. Tak naprawdę niewiadomo, kto ma być liderem drużyny, kto motywatorem, a kto kapitanem. Na pewno musi grać Bruno Zanuto, gdyż jest to odpowiedni zawodnik, na odpowiednim miejscu. Swoim charakterem, wolą walki imponuje mi, wybija się spoza swoich wszystkich przygnębionych i sparaliżowanych partnerów. Wracając do baraży, jedynym skutecznym rozwiązaniem jest dokładna analiza potencjalnych rywali. - Znam wszystkie zespoły. Nie można ich lekceważyć. Będziemy się do każdego z osobna przygotowywać, ale jest to sprawa za jakieś 6-7 tygodni. Jest duża rezerwa w moim zespole. Będziemy wysyłać ludzi z kamerą i śledzić grę przeciwników. Chcemy przede wszystkim poznać słabe strony drużyn – powiedział Jerzy Strumiłło.
Jerzy Strumiłło jest geniuszem, ale na swój sposób. Cieszę się, że zauważył wszystkie bolączki tego zespołu. Zdaje sobie sprawę, że posiada niesamowitą toksyczną mieszankę charakterów w drużynie. Widać gołym okiem poprawę gry zespołu Trefla Gdańsk, jednak brakuje jeszcze wiele. Strumiłło buduje tę drużynę od postaw, musi nauczyć podopiecznych reakcji w trudnych momentach, wbić do głowy, że nie są wcale gorsi od swoich przeciwników. Ta osoba dobrze zna swoje możliwości, co podkreśla w każdej rozmowie z dziennikarzami. - Chcę podziękować całej drużynie za to, że zaufała mi i poszła za głosem trenera, który ma doświadczenie.