- Musiałem wziąć odpowiedzialność za swoich zawodników. Mildronate jest u nas w powszechnym użyciu. Ten lek chroni mięsień sercowy przed zawałem itp. W Rosji był on powszechnie stosowany. Niemcy z WADA uznali go jednak za doping i od 1 stycznia 2016 r. stał się substancją zakazaną. Istnieją teorię spiskowe mówiące o tym, że był to efekt zmowy przeciwko naszym sportowcom, jednak ja nie wierzę w takie stwierdzenia - powiedział Rafael Chabibullin w wywiadzie dla klubowego serwisu.
- Testy antydopingowe mogły wykazać pozostałości Mildronate we krwi moich zawodników. Zagrożenie było bardzo małe, ponieważ były to ilości śladowe, dziesiątki, a nawet setki razy poniżej progu, który został ustalony dziesięć dni później przez WADA. Substancja mogła jednak zostać wykryta, mimo że była stosowana w okresie, kiedy nie była jeszcze zakazana - przyznał doświadczony szkoleniowiec.
Rosyjski trener potwierdził tym samym przypuszczenia jakie pojawiły się w rosyjskich mediach po rewanżowym meczu finałowym Pucharu CEV. Dziennikarze sugerowali wówczas, że absencja Aleksy Brdjovicia, Konstantina Bakuna i Nikołaja Apalikowa może mieć związek ze stosowaniem przez tych graczy Meldonium. Sam trener zdecydowanie zaprzeczał tłumacząc, że chodzi wyłącznie o oszczędzanie sił zawodników przed kolejnymi meczami.
- Gdyby wówczas obowiązywały aktualne przepisy, decydujący mecz finałowy Pucharu CEV wyglądałby zupełnie inaczej. W tamtym momencie istniało ryzyko dyskwalifikacji, dlatego też nie mogliśmy w pełni rywalizować o trofeum. Staliśmy się zakładnikami sytuacji. To wstyd, że losy rywalizacji rozstrzygnęły się w ten sposób - powiedział Chabibulin.
ZOBACZ WIDEO Anna Lewandowska: Cały nasz czas z Robertem podporządkowujemy tylko pod Euro