Po dwóch gładko wygranych przez bełchatowian spotkaniach przed własną publicznością walka o najniższy stopień podium przeniosła się do Trójmiasta. - Głęboko w to wierzę, że w Gdańsku będziemy grali całkiem inaczej - mówił po słabym otwarciu rywalizacji o brąz, Piotr Gacek.
Gdańszczanie w przeciwieństwie do wyjazdowych potyczek, we wtorkowy wieczór wybiegli na parkiet z Damianem Schulzem oraz Arturem Ratajczakiem. Odmieniony skład nie wpłynął jednak znacząco na poziom gry gospodarzy. Od pierwszych piłek inicjatywę przejęli podopieczni Philippe'a Blaina, maksymalnie utrudniając rywalom wyprowadzanie akcji, swoim atomowym serwisem. Prawdziwy popis gry na zagrywce dał Mariusz Wlazły. Para przyjmujących: Nicolas Marechal i Facundo Conte również nie odstawała w tym elemencie. O premierowej odsłonie spotkania można śmiało powiedzieć, że była jednostronnym widowiskiem. Niemoc gdańszczan zarysowała się nie tylko w przyjęciu, ale również w poczynaniach ofensywnych, co przełożyło się na ich porażkę 11:25!
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Wilfredo Leon zagra w polskiej reprezentacji? Jest komentarz
Druga partia nie mogła rozpocząć się inaczej, niż od serii zagrywek Wlazłego. Zresztą 32-letni atakujący błyszczał we wszystkich elementach, co z premedytacją wykorzystywał Nicolas Uriarte, co rusz uruchamiając go na siatce. Początek seta był bardzo wyrównana (7:8), głównie za sprawą Schulza. Początkowe wydarzenia na boisku zapowiadały, iż gdańszczanie podejmą walkę o wyrównanie stanu meczu. Jednak im bliżej ostatecznych rozstrzygnięć, tym większa stawała się różnica poziomów pomiędzy zespołami. Bełchatowianie ponownie włączyli wyższy bieg i zwyciężyli pewnie 25:19.
Mimo wielkich chęci, siatkarze Lotosu Trefla nie byli w stanie zbliżyć się do przeciwników. Już w końcówce fazy zasadniczej w poczynaniach gdańszczan brak było świeżości i dynamiki w poszczególnych zagraniach. Ta sytuacja ze zdwojoną siłą uwidoczniła się w meczach o najniższy stopień podium. Trzeci i jak się po kilkunastu minutach okazało ostatni set rywalizacji o brąz zasłużenie padł łupem przyjezdnych. Ponownie w roli głównej wystąpiła efektowna zagrywka bełchatowian. Serwowali oni z taką mocą, iż gdańszczanie w wielu przypadkach nie zdążyli nawet zareagować.
Trwająca trzy mecze rywalizacja zakończyła się zasłużonym triumfem PGE Skry Bełchatów, która zdecydowanie lepiej przygotowała się do rozstrzygających o pozycjach medalowych spotkań.
Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 0:3 (11:25, 19:25, 17:25)
Lotos: Falaschi, Grzyb, Ratajczak, Schulz, Schwarz, Mika, Gacek (libero) oraz Stepień, Troy, Hebda
PGE Skra: Wlazły, Conte, Lisinac, Kłos, Marechal, Uriarte, Piechocki (libero)
MVP: Nicolas Uriarte
Stan rywalizacji: 0:3