O siatkarzu, który sprzeciwił się Wspaniałemu i Lozano. Szczerbaniuk robi karierę w Czechach

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Włosi natomiast nie mieli już u Benka szans. - Robert chodzi swoimi ścieżkami - mówi nam jego bliski znajomy. - Jak ktoś go wykiwa, jest już skreślony do końca życia. U niego bardzo długo i bardzo trudno jest zbudować sobie zaufanie.

Podpalił boisko

O tym zaufaniu coś wiedzą polscy dziennikarze. Szczerbaniuk niechętnie udzielał wywiadów, był raczej zamknięty w sobie, świetnie czuł się w Mostostalu, gdzie Marcin Prus, Sebastian Świderski czy Paweł Papke "brali na siebie" media, chętnie udzielali się na pomeczowych konferencjach, cierpliwie odpowiadali na pytania. "Benek" mógł wtedy niezauważonym schować się w szatni. - Jeżeli tak kiedyś było, to zmienił się zupełnie - przyznaje Mrhalek. - Nie ma żadnego problemu, aby nakłonić go do rozmowy. Jest otwarty na dziennikarzy.

Kibice do dzisiaj żałują, że Szczerbaniuk nie zrobił takiej kariery reprezentacyjnej, jak powinien. Był mistrzem świata juniorów z 1997 roku, szybko trafił do seniorskiej kadry, ale tutaj zaczęły się problemy. Nie powoływał go Ryszard Bosek, odmówił Waldemarowi Wspaniałemu wyjazdu na mistrzostwa świata w 2002 roku (twierdził, że miał problemy z kolanem i cytujemy: "nie chciał zostać kaleką" - przyp. red.), w końcu wrócił w 2004 roku na igrzyska olimpijskie i był jasną postacią zespołu, który awansował do ćwierćfinału. Kiedy w Polsce pojawił się Raul Lozano, zawodnik chciał odpocząć, Argentyńczyk się nie zgodził i zrezygnował całkiem z jego usług. Benek nie był powoływany nawet w momentach, gdy był jednym z najlepszych siatkarzy PlusLigi. - Raul nie daje drugiej szansy - mówili fachowcy.

Rzeczywiście, Szczerbaniuk pożegnał się z reprezentacją. Mimo że nie zrobił nic złego, nie złamał prawa. - Prawo złamałem raz w życiu - śmiał się w wywiadach. - Mieliśmy z chłopakami z podwórka po kilka lat, kiedy podpaliliśmy trawę na boisku. Była za wysoka, aby grać w piłkę. Więc poszły w ruch zapałki. Pech chciał, że ogień tak się rozprzestrzenił, że zaczął zagrażać budynkowi żłobka, który stał obok. Była afera na całego. Straż pożarna, milicja (wtedy jeszcze policji nie było - przyp. red.). Dostałem nauczkę na całe życie.

Uwielbia siatkówkę plażową

Co dalej? - Fizycznie Robert jest przygotowany na kolejny sezon - twierdzą Czesi, zarówno ci ze sztabu szkoleniowego CEZ Karlovarsko, jak i dziennikarze. - On może jeszcze pograć dwa, trzy sezony w naszej lidze.

Nie wiadomo jednak, czy sam zawodnik ma w sobie jeszcze tyle sił, aby być w ciągłej podróży między Czechami, a Polską. Kędzierzyn-Koźle od Karlowych War dzieli ponad 500 km. Sporo. Zawodnik wolałby pewnie wrócić do Polski i zająć się szkoleniem. Ma już doświadczenie. Na przełomie 2011 i 2012 roku pełnił rolę grającego asystenta trenera w Cuprum Lubin. - Liznąłem nieco trenerki - opowiadał. - Spodobało mi się. To jest jakiś pomysł na życie. Zostałbym w moim ukochanym środowisku.

Po zakończeniu sezonu w lidze czeskiej z pewnością pojawi się podczas turniejów z cyklu Plaża Open. Dyrektorem sportowym tego cyklu jest jego przyjaciel z czasów gry w Mostostalu - Marcin Prus. - Uwielbiam siatkówkę plażową, to dla mnie totalny relaks - niejednokrotnie mówił Szczerbaniuk.

Dlatego tak chętnie latem wraca na piasek. A jesienią 2016? Gdzie znajdziemy "Benka"? Czas pokaże.

Marek Bobakowski



ZOBACZ WIDEO Operacja Rio ruszyła, czyli przychodzi siatkarz do lekarza (źródło TVP)
Czy Szczerbaniuk zostanie trenerem w PlusLidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×