Na pożegnanie z sezonem w Legionowie odbyło się szalone spotkanie, w którym przez pierwsze cztery sety szczęśliwa okazywała się tylko jedna strona siatki. Tym samym zespół po drugiej stronie jakby kompletnie paraliżowało.
- Rozmawiałam z naszą kapitan [Joanną Kuligowską - przyp. red.] po meczu i zastanawiała się, czy na tie-breaka nie wziąć drugiego boiska, bo to, co działo się po drugiej stronie... Nie wiem, czemu się tak działo - próbowała wytłumaczyć przyjmująca Pałacu Bydgoszcz - W każdym razie fajnie, że to przełamałyśmy, potrafiłyśmy to wygrać. Tylko się cieszyć, bo bardzo nam zależało po tym czwartkowym meczu, który można powiedzieć trochę przespałyśmy i przegrałyśmy na własne życzenie - oceniła Ewelina Krzywicka.
Pierwsze piłki i set przegrany do 12 nie wskazywały na to, że może dojść do tak zaciętego, emocjonującego boju. - Przy tym pierwszym secie to naprawdę zastanawiałyśmy się, co my wyprawiamy. Rzadko tak wyglądamy na boisku, same byłyśmy w szoku. Można powiedzieć, że trochę uśpiłyśmy rywalki, bo potem już ta gra lepiej wyglądała po naszej stronie - powiedziała 23-letnia siatkarka.
ZOBACZ WIDEO Rio 2016: skażona woda - największy problem organizatorów? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Bardzo wiele do gry Pałacanek wniosła Natalia Misiuna, która otrzymała nagrodę dla najlepszej zawodniczki piątkowego spotkania. W czwartym i piątym secie stanowiła główne źródło zdobywania punktów przez ekipę z Kujaw.
- Oczywiście, tak już jest w naszej drużynie, że jak tylko mamy dobre przyjęcie, uruchamiamy tego fasta. Najważniejsze, że wychodzi. Po co zmieniać, jak to idzie cały sezon? - pytała retorycznie Krzywicka.
Drużyna prowadzona przez Adama Grabowskiego zajęła ostatecznie dziewiąte miejsce na koniec sezonu. Pozwoliło to trochę przypudrować wynik, który po zakończeniu fazy zasadniczej nie wyglądał obiecująco (11. miejsce i tylko 4 zwycięstwa w 22 meczach).
- To na pewno cieszy, bo wiemy, że dwa poprzednie sezony nie wyglądały dla Pałacu kolorowo. Zależało nam na tym, by się poprawić, żeby ten wynik był lepszy. W rundzie zasadniczej nie było tak, jak byśmy chciały, bo nie wygrałyśmy tych pięciu spotkań, ale pokazałyśmy, że się nie poddajemy w trudnych sytuacjach, jak choćby w pojedynkach z Developresem. Pierwszy mecz nam zupełnie nie wyszedł, ale pojechałyśmy tam i dwukrotnie wygrałyśmy. To samo zrobiłyśmy teraz w Legionowie - przypominała "Krzywa".
Do fazy play-off Pałacanki przystępowały w dziesiątkę. Brakowało m.in. kontuzjowanych Zuzanny Czyżnielewskiej, Natalii Krawulskiej. - Wiemy, jakie miałyśmy cele, jakie miałyśmy sytuacje z kontuzjami w tym sezonie. Przydarzały nam się bardzo często i bardzo kluczowym zawodniczkom. Śmiejemy się trochę z dziewczynami, że to był trochę nasz finał ten piątkowy mecz - podsumowała nasza rozmówczyni.
Dla Eweliny Krzywickiej był to pierwszy sezon na poziomie Orlen Ligi, w którym miała znaczący wpływ na wyniki swojego zespołu. Zawodniczka na razie nie wybiega planami w przyszłość dalej niż do końca maja.
- Sporo było tego grania w sezonie, szczególnie jeśli chodzi o mnie. Przyszłam z pierwszej ligi, cieszyło to, że dostałam okazję do gry. Mam nadzieję, że sztab szkoleniowy będzie ze mnie zadowolony. Teraz chwila spokoju, później wracamy na roztrenowanie, będziemy trenować cały maj i zobaczymy co później - zakończyła bydgoszczanka.