Mariusz Pieczonka (Calisia Kalisz, trener): To był pierwszy mecz w 2009 roku, w którym graliśmy w pełnym składzie. Jeszcze nie było takiego meczu, w którym wszystkie zawodniczki były w pełni gotowe do gry. Dopiero od poniedziałku przygotowywaliśmy się pełną dziesiątką. Także każda z dziewczyn zagrała na swojej pozycji i myślę, że to w głównej mierze zadecydowało. W trzech wcześniejszych meczach z czołówką widać było, że walczyliśmy, mięliśmy szansę ugrania jakiegoś punktu, ale jednak tam zabrakło całego składu. Dziś zagrał dobrze cały zespół i to mnie najbardziej cieszy.
Anna Woźniakowska (Calisia Kalisz, kapitan): Mam nadzieję, że to zwycięstwo doda nam wiary w siebie i w ostatnich dwóch pojedynkach zdobędziemy komplet punktów, chodź wiem, że w Żukowie nie będzie łatwo, bo tam również dziewczyny grają o życie. Wiemy, że Gedania postawi nam bardzo duży opór. U siebie są bardzo groźne co pokazały w kilku spotkaniach jak np. z Piłą czy Białymstokiem. Jeśli uda się odrzucić się je od siatki to będzie dobrze, bo jeśli będą miały dobre przyjęcie, to tak jak dzisiaj, będą mogły swobodnie atakować na pojedynczym bloku. Niemniej jednak myślę, że uchronimy się przed barażami i awansujemy do fazy play-off.
Waldemar Kawka (MKS Dąbrowa Górnicza, trener): To było widać na boisku, że Dąbrowa o nic już nie gra. Oczywiście gratuluje Calisii zwycięstwa i dobrej postawy. Punkty dla nich ważne, szkoda tylko, że naszym kosztem. To jest klub, który zasługuje na to, żeby być w ekstraklasie. No cóż, Kalisz grał, a my tylko statystowaliśmy. Poza trzeci setem, gdzie zagraliśmy na swoim poziomie, popełnialiśmy koszmarne ilości błędów. Dwa pierwsze sety oraz czwarta partia wyglądały tak, jakbyśmy się poddali. Myślę, że duży wpływ na spotkanie miał pierwszy set. Gdybyśmy wygrali tę odsłonę, to może mecz potoczyłby się inaczej. Błędy nasze to jest jedna rzecz, ale pierwszy raz w życiu jestem zmuszony oceniać pracę arbitrów. Jestem zbulwersowany postawą drugiego sędziego, który dzisiaj niepotrzebnie pomagał Kaliszowi i szukał błędów po naszej stronie. Wymyślał błędy ustawienia, piłki w aucie i moim zdaniem, zupełnie niesłusznie zabrał nam trzy punkty w pierwszym secie. Dobór też miał znaczenie. Gramy z Bydgoszczą o czwarte miejsce i właśnie z tego miasta trafiają się nam sędziowie. Nasza piłka jest podwójna, a taka sama po stronie przeciwnika jest puszczona. Nie chce się skarżyć, przegraliśmy przez własną słabość. Nie wiem jak pan komisarz oceni pracę arbitrów, ale ja jestem nią zniesmaczony. My się nie poddajemy, chcemy grać do końca. Walczymy o czwarte miejsce, bo trzecie nam uciekło. Chcemy jeszcze wygrywać, ale jak pojedziemy na wycieczkę do Wrocławia, to nic nie zdobędziemy. Jeszcze raz chce podkreślić, że Kalisz grał z zaangażowaniem, walczyły
Magdalena Śliwa (MKS Dąbrowa Górnicza, kapitan): Jest mi bardzo przykro, że nie podjęłyśmy dzisiaj walki. Tak jak wspomniał trener, popełniłyśmy za dużo własnych błędów, nie zawsze wymuszonych. W którymś momencie stanęłyśmy i zachowywałyśmy się jak juniorki, a szkoda, bo te punkty dla nas też były ważne. Pierwszy set ustawił mecz. Za duża ilość naszych pomyłek została już w głowach, nie każdy potrafi sobie z tym poradzić i ciągnie się to za nim cały mecz. Chciałyśmy tutaj wygrać, ale gratuluje przeciwnikowi. Dla nich to ważne punkty. Zasłużyły na nie, bo grały dobrze już u nas dobrze w Dąbrowie, a tutaj były już zdecydowanie lepsze.