PGE Skra Bełchatów - Dynamo Moskwa 3:1 (18:25, 25:21, 25:21, 25:19)
Skra: Falasca, Wlazły, Murek, Pliński, Antigua, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Dobrowolski, Bąkiewicz, Kurek
Dynamo: Grankin, Połtawski, Dante, Samojlenko, Wołkow, Siwożelec, Gonzalez (libero) oraz Krugłow, Biereżko, Archipow
Pierwszą odsłonę pojedynku dobrym blokiem na Wołkowie rozpoczął przyjmujący Skry Bełchatów, Dawid Murek. Niewiele chwil później sam został jednak zatrzymany przez "rosyjską ścianę". Z każdą minutą spotkania jakość przyjęcia drużyny z Bełchatowa malała. Problemy z rozegraniem miał również rozgrywający mistrza Polski, Miguel Falasca - po jego niedokładnej wystawie do Daniela Plińskiego trener Daniel Castellani zmuszony był poprosić o przerwę. Po czasie błędy w ataku Antigi oraz Wlazłego doprowadziły do stanu 10:3 dla Dynama. Francuski przyjmujący z wielkim trudem przedzierał się przez blok Rosjan, ale zdołał odrobić dwa punkty. Oprócz dobrej gry w ataku, Antiga zaprezentował skuteczną zagrywkę, po której to z przechodzącej piłki pewnie zaatakował Marcin Możdżonek. Błędy w rozegraniu Miguela nie miały jednak końca - wrzucony w siatkę Mariusz Wlazły nie skończył ataku i rosyjski zespół wyszedł na bardzo wyraźne prowadzenie 13:7. Nieskuteczność Skry Bełchatów w pierwszej akcji i świetna gra Połtawskiego spowodowała, że o drugi czas musiał poprosić szkoleniowiec Skry Bełchatów. Ani przerwa, ani też wprowadzenie do gry Bartosza Kurka oraz Maćka Dobrowolskiego nie zmieniło oblicza gry bełchatowskiej drużyny, która pierwszą partię przegrała 18:25.
Od mocnego uderzenia rozpoczęli kolejnego seta rosyjscy siatkarze. Blok na Dawidzie Murku, a później brak asekuracji po ataku Dante spowodował stratę już trzech punktów Skry do Dynama. Po dobrym serwisie Mariusza Wlazłego w grze Bełchatowa wreszcie coś drgnęło - Antiga kończył pewnie ze skrzydła, zafunkcjonował również bełchatowski blok. Co prawda po ataku Wołkowa z przesuniętej krótkiej, to Dynamo schodziło na pierwszą przerwę techniczną z przewagą, ale już tylko dwóch oczek. Po przerwie błędy Bełchatowa doprowadziły jednak do tego, że rosyjski zespół odskoczył na cztery punkty. W tym momencie słabszy okres gry miał Połtawski, który posłał piłkę w aut przy stanie 11:9 dla Dynama. As serwisowy Marcina Możdżonka spowodował, że o czas poprosił Bagnoli. Po bloku na Mariuszu Wlazłym Daniel Castellani zmuszony był w końcu zmienić Falasce, który kompletnie nie mógł odleźć się w pojedynku z rosyjskim zespołem. Do walki o pierwszą ósemkę Ligi Mistrzów włączył się więc Maciek Dobrowolski. Zaraz potem na boisko wszedł również, świetnie spisujący się w pierwszym spotkaniu z Dynamem, Michał Bąkiewicz. Przy stanie 15:13 dla Dynama popłoch w szeregach rosyjskiej drużyny siał Daniel Pliński, punktując bezpośrednio z zagrywki. Kapitalna obrona Maćka Dobrowolskiego, a później pojedynczy blok Antigi na Połtawskim doprowadził do remisu. Walka toczyła się punkt za punkt, aż do czasu gdy bełchatowianie zaczęli grać skutecznie z kontr - po ataku Daniela Plińskiego o czas dla swojego zespołu poprosił Bagnoli. Skra Bełchatów nie oddała jednak prowadzenia już do końca drugiego seta, a największą w tym zasługę miał Mariusz Wlazły, który coraz pewniej punktował rywala.
Od samego początku trzeciego seta na boisku zostali Maciek Dobrowolski i Michał Bąkiewicz. Obaj znakomicie weszli w spotkanie i odmienili zupełnie jakość gry bełchatowskiej drużyny. W tej partii na boisku oglądaliśmy bardzo wyrównaną walkę - blok Daniela Plińskiego i Michała Bąkiewicza doprowadził do wyniku 5:5. Spór pod siatką między Plińskim i zablokowanym wcześniej Połtawskim, spowodował, że żółtą kartkę otrzymał polski zawodnik, co było równoznaczne ze stratą jednego punktu. Odpowiedzią na decyzję sędziego był jednak pewny atak Antigi. Na pierwszą przerwę techniczną z jednopunktowym prowadzeniem zeszła Skra Bełchatów. Przy stanie 11:11 na boisku pojawił się Biereżko. Coraz poważniejsze błędy rosyjskiej drużyny były znacznym powodem do wzięcia czasu przez rosyjskiego szkoleniowca. Po przerwie prym w ataku wiódł przyjmujący Skry, Michał Bąkiewicz. Bełchatów coraz lepiej grał w obronie i zmierzał do wygrania trzeciej odsłony. Bezpośredni punkt z zagrywki Krugłowa doprowadził jednak do remisu i bez zastanowienia o czas poprosił trener Castellani. Wyrównana walka na siatce doprowadziła do dramatyczniej końcówki trzeciej partii. Ostatecznie to jednak bełchatowianie po bloku Mariusza Wlazłego na Połtawskim wygrali 25:21.
Dante atakiem w aut rozpoczął czwartego seta. Brazylijski siatkarz nie radził sobie również z przyjęciem szybującej zagrywki Marcina Możdzonka. Po bezpośrednim punkcie z serwisu młodego środkowego, Bagnoli poprosił o czas - wiedział bowiem doskonale, że przegrywając czwartego seta, prowadzona przez jego drużyna nie awansuje do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Rozpędzonej Skry nie był jednak w stanie zatrzymać. Świetna gra w przyjęciu Piotra Gacka oraz skuteczne ataki Antigi spowodowały, że rosyjski zespół tracił na pierwszej przerwie technicznej do Skry już cztery punkty! Przy stanie 12:10 dla Skry błąd w ataku popełnił jednak Marcin Możdżonek. Zaraz potem zatrzymany blokiem został Michał Bąkiewicz. Rosyjski zespół zniwelował straty. Ich dobra passa nie trwała jednak zbyt długo - błąd w ataku Dante, a następnie Biereżki doprowadził do ponownego objęcia przez Skrę prowadzenia. Wzięty wtedy czas dla rosyjskiej drużyny nic nie dał - Mariusz Wlazły skutecznym atakiem zakończył czwartą, ostatnią już partię.
PGE Skra Bełchatów awansowała tym samym do ćwierćfinału prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzów. Jej następnym przeciwnikiem będzie również rosyjski zespół - Iskra Odincowo, która to pokonała dziś pewnie 3:0 Noliko Maaseik. Warto przypomnieć, że Iskra była rywalem podopiecznym Daniela Castellaniego w fazie grupowej Champions League. Siatkarzom z Bełchatowa raz udało się ją pokonać, a było to w Pałacu Sportu w Łodzi, przy wspaniałym dopingu polskiej publiczności.