WGP, gr. D1: Chinki zwyciężyły w pięciu setach, Brazylijki opanowały sytuację

Siatkarki reprezentacji Chin i Brazylii wygrały swoje mecze drugiego dnia rywalizacji w turnieju I dywizji World Grand Prix w chińskim Macau. Canarinhos okazały się lepsze od Belgijek, zaś gospodynie pokonały Serbki.

Oba zespoły przystępowały do tego spotkania z zamiarem odniesienia swojego pierwszego zwycięstwa na turnieju w Macau. Dzień wcześniej Żółte Tygrysice odbiły się od chińskiego muru i przegrały 0:3, zaś Brazylijki uległy Serbkom po tie-breaku, choć po dwóch pierwszych setach prowadziły 2:0.

W premierowej odsłonie sobotniego pojedynku obie drużyny poszły na wymianę ciosów. Nie były jednak też w stanie ustrzec się błędów. Z jednej strony siatki regularnie punktowała Lise van Hecke i Freya Aelbrecht, z drugiej zaś Juciely i Sheilla. Walka punkt za punkt trwała bardzo długo, aż w końcu po dobrym fragmencie gry wspominanego duetu reprezentacji Brazylii zrobiło się 23:20 dla Canarinhos. Mistrzynie olimpijskie posłały jednak później dwie piłki w aut, a w kolejnych akcjach Charlotte Leys doskonale spisywała się na kontrach i ostatecznie to Belgijki triumfowały w pierwszym secie.

To był jednak kres ich możliwości w tym spotkaniu. W kolejnych partiach podopieczne Gerta Vande Broeka miały problem z dotrzymaniem kroku przeciwniczkom. Ekipa z Kraju Kawy oddaliła się na 3 punkty już na starcie drugiego seta (8:5), a potem konsekwentnie pilnowała tej przewagi. Dobry fragment na środku zaliczyła Gabi. Z kolei siła rażenia w ofensywie reprezentacji Belgii malała z każdą kolejną akcją. Rywalki zaczęły bowiem znajdować sposób na Van Hecke i Aelbrecht. Drugi set zakończył się wygraną Brazylijek 25:19.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Mecz z Ukrainą szansą dla rezerwowych? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Trzecia odsłona to istny pogrom w wykonaniu Canarinhos. Najlepiej zobrazuje go fakt, że z pierwszych dwudziestu akcji drużyna z Europy wygrała zaledwie pięć. Trener Vande Broeck dokonał kilku zmian - wprowadził Jasmien Biebauw, Helene Rousseaux i Kaję Grobelną, ale było już za późno na ratowanie wyniku. Ostatecznie jego zespół uległ do 15.

Od pierwszych piłek czwartej partii Brazylijki zaczęły stawiać skuteczny, punktowy blok. Gdy po dwóch "czapach" z rzędu Gabi i Sheilli objęły prowadzenie 6:1, stało się jasne, że za wszelką cenę będą się starały doprowadzić do zwycięstwa w czterech setach. Wiele akcji szło przez Jaqueline, która w końcówce drugiej części gry zmieniła Natalię. Brazylijki pewnie triumfowały 25:18 i zapisały sobie czwarte zwycięstwo w tegorocznej edycji World Grand Prix. Belgijki wciąż czekają na pierwszą wygraną w cyklu.

Brazylia - Belgia 3:1 (23:25, 25:19, 25:15, 25:18)

Brazylia: Dani Lins, Juciely (19), Thaisa (13), Sheilla (19), Gabi (11), Natalia (7), Leia (libero) oraz Jaqueline (9), Brait (libero) Tandara (1), Roberta.

Belgia: Van de Vyver (1), Van Gestel (2), Heyrman (10), Van Hecke (16), Leys (6), Aelbrecht (15), Courtois (libero) oraz De Tant (libero), Biebauw, Herbots (1), Rousseaux, Lemmens, Grobelna (1).

***

Drugi pięciosetowy bój w ciągu 25 godzin stoczyły Serbki. Tym razem jednak w secie prawdy okazały się słabsze od przeciwniczek, choć gospodynie - reprezentantki Chin - przegrywały już 1:2 w całym pojedynku.

Pierwszy set okazał się najbardziej zacięty ze wszystkich. Po walce punkt za punkt do pierwszej przerwy technicznej, Serbki zaczęły się mylić w ataku. Kiedy Bianka Busa wyrzuciła piłkę w aut zrobiło się 13:9 dla Chin. Ten czteropunktowy dystans utrzymał się tylko do drugiej przerwy technicznej. Tuż po niej pomyłki Yuan Xinyue i dotknięcie siatki Jingsi Chen sprawiły, że na tablicy zrobił się remis. Po niezwykle wyrównanej walce na przewagi seta na swoje konto zapisały podopieczne Jenny Lang Ping 27:25, które obroniły jedną piłkę setową.

W drugiej odsłonie zdecydowaną przewagę od początku wypracowały sobie siatkarki prowadzone przez Zorana Terzicia. Rozpoczęły od 8:4, a potem już tylko powiększały przewagę To był zdecydowanie set pod dyktando Jovany Brakocević i Bianki Busy. Ataki Chinek doskonale broniła Suzana Ćebić wykazująca się znakomitym refleksem w obronie. Serbska libero wraz z koleżankami mogła cieszyć się z wygranej do 17.

Wymiana ciosów rozpoczęła również trzeciego seta, ale już w jego połowie to ekipa z Europy zapanowała nad sytuacją. Gdy wyszły na prowadzenie 13:9, miały komfort gry, bo Brakocević kończyła niemal wszystko. Trener Lang Ping wprowadziła do gry Yunli Xu i Ruoqui Hui, lecz to nie przyniosło (jeszcze) pożądanego efektu. Serbia objęła prowadzenie w całym meczu 2:1 po triumfie do 20.

Selekcjonerka reprezentacji Chin miała jednak jeszcze jednego asa w rękawie, a nazywała się ona Xiangyu Gong. 19-letnia atakująca wprowadzona została w czwartej partii na atak, co okazało się znakomitym posunięciem. Kapitalnie radziła sobie na zagrywce, a gdy w ataku włączyła się jeszcze Ting Zhu, Serbki przestały wytrzymywać tempo. Przegrały 22:25 i o zwycięstwie w Macau musiał zadecydować tie-break.

W piątym secie zespół z Europy był tylko tłem dla rozpędzonych Chinek. Koncert gry kontynuowały Gong z Ting, a Serbkom wyraźnie brakowało już sił. Trener Terzić nie decydował się na zmiany mimo, że rękawami oddychała już Brakocević. Serbki poległy 9:15, a Chinki niesione dopingiem publiczności mogły świętować piąte zwycięstwo w swoim piątym meczu w World Grand Prix.

Chiny - Serbia 3:2 (27:25, 17:25, 20:25, 25:22, 15:9)
Chiny:

Shen, Zeng (9), Yan (14), Zhu (16), Zhang (9), Yuan (4), Chen (libero) oraz Yang, Ding (1), Lin (libero), Xu (7), Hui (3), Gong (7).
Serbia:

Zivković, Nikolić (12), Rasić (12), Brakocević (21), Busa (19), Veljković (5), Ćebić (libero) oraz Mihajlović (2), Ognjenović (1).

Tabela grupy D1 po 2. dniu gry w Macau:[b][u]

Lp.DrużynaZ-PPkt.Ratio setów
1. Chiny 2-0 5 3.000
2. Brazylia 1-1 4 1.250
3. Serbia 1-1 3 1.000
4. Belgia 0-2 0 0.666

[/u][/b]

Źródło artykułu: