Marek Karbarz: Nie jesteśmy taką potęgą, by cały świat leżał nam u stóp

Newspix / MACIEJ GOCLON / FOTONEWS
Newspix / MACIEJ GOCLON / FOTONEWS

Mistrz świata z 1974 i olimpijski z 1976 roku Marek Karbarz zaznacza, że Polacy nie mają na tyle szerokiej kadry, by w różnych okolicznościach dominować na arenie międzynarodowej.

Z 218-krotnym reprezentantem Polski (1969-1979) porozmawialiśmy po zakończeniu zmagań w grupie D1 Ligi Światowej 2016. Rywalizacja w jej ramach odbywała się w dniach 24-26 czerwca w łódzkiej Atlas Arenie. Polscy siatkarze pokonali 3:1 Argentynę, ale okazali się już gorsi od Rosji (1:3) i Francji (0:3).

WP SportoweFakty: Scenariusz turnieju w Łodzi był dokładnie taki, jakiego się pan spodziewał?

Marek Karbarz: Zdaję sobie sprawę, że każdy z zespołów miał inne cele i znajdował się na innym etapie przygotowań. Postawa Polaków była odzwierciedleniem ich obecnej formy. Nie ma się jej co dziwić, ponieważ imprezą docelową tego sezonu są igrzyska olimpijskie. Widzieliśmy, że kilku zawodników nie grało, czy to z powodu kontuzji, czy odpoczynku po trudach sezonu ligowego. Bardzo cenną rzeczą było natomiast wystawianie młodych graczy na kluczowej pozycji przyjmującego.

Wszystkie trzy mecze rozpoczął na niej w wyjściowym składzie Bartosz Bednorz. To sygnał, że pojedzie z zespołem na igrzyska do Rio De Janeiro?

- Nie, trzy występy w podstawowym ustawieniu jeszcze o niczym nie świadczą. W zanadrzu mamy przecież Mateusza Mikę, Michała Kubiaka i Rafała Buszka. Oni już są jednak ograni i znamy ich możliwości. Moim zdaniem Bednorz zawsze wychodził w Łodzi w "szóstce", ponieważ grał bardzo poprawnie. Jemu i Arturowi Szalpukowi potrzeba gry w takich spotkaniach.

Wydaje się, że w związku z zaledwie 12-osobową kadrą na igrzyska olimpijskie najmocniej ucierpi jednak libero Damian Wojtaszek.

- To kuriozalna decyzja władz światowej federacji siatkówki. Od kilku lat wszystkie zespoły grają 14 zawodnikami, w tym dwoma libero, a teraz działacze postanowili ograniczyć szerokość składu. W dodatku przed najważniejszą sportową imprezą, która dla niektórych graczy stanowi życiową szansę. Oszczędności mogli szukać na innym polu. A tak nasz trener na pewno nie zdecyduje się na zabranie do Brazylii dwóch libero.

Z drugiej strony, jednym z największych wygranych tego roku w kadrze jest Dawid Konarski. Tak bardzo pomógł mu sezon w ZAKSIE czy po prostu Stephane Antiga obdarzył go wreszcie większym zaufaniem?

- Trzy lata temu Dawid miał bardzo dobry sezon w PlusLidze. Jako zawodnik Delecty Bydgoszcz otrzymał wtedy najwięcej nagród MVP (10 - przyp. red.). Po takim okresie zawsze przychodzi słabsza dyspozycja, przede wszystkim psychiczna. W sporcie to normalne. Konarskiemu również zdarzały się gorsze występy, ale po świetnej grze w barwach ZAKSY znów wskoczył na wysokie "C". W związku z tym Antiga daje mu szanse, a ten spisuje się bardzo dobrze.

Po meczu z Rosją (25 czerwca - przyp. red.) Antiga i Philippe Blain solidarnie podkreślali zadowolenie z gry w obronie. Pod wodzą Francuzów to właśnie w tym elemencie nasi reprezentanci poczynili największe postępy?

- Francuska szkoła oparta jest na bardzo dobrej technice indywidualnej, a także na doskonaleniu współpracy między blokującymi a broniącymi. Z racji narodowości naszych szkoleniowców Polacy na pewno solidnie pracują nad tymi aspektami. I trzeba uczciwie stwierdzić, że w obronie zrobili bardzo duży postęp.

Powinniśmy wyciągać jakiekolwiek wnioski na podstawie wyników osiąganych w tegorocznej Lidze Światowej?

- Nie ma co robić tego za szybko. Każdy kibic chce, żeby jego ulubiona drużyna wszystko wygrywała, ale to jest niemożliwe. Nie jesteśmy taką potęgą siatkówki, że cały świat będzie nam leżeć u stóp, niezależnie od prezentowanej przez nas formy. Nie mamy też na tyle szerokiego składu.

Finał Ligi Światowej (17 lipca - przyp. red.) i początek zmagań w igrzyskach olimpijskich (7 sierpnia - przyp. red.) będą dzielić trzy tygodnie. Jak duży progres można poczynić w takim czasie?

- W przygotowaniach do centralnej imprezy, trzy tygodnie to bardzo długi okres czasu. W Lidze Światowej nasza reprezentacja na pewno będzie robić wszystko, by wygrywać jak najczęściej, ale ewentualne niepowodzenia w tych rozgrywkach nie będą jeszcze o niczym świadczyć.

Rozmawiał Wiktor Gumiński
[b]ZOBACZ WIDEO Biało-czerwona "sektorówka" jedzie do Marsylii

(źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

[/b]

Komentarze (0)