Reprezentacja Serbii idzie jak burza przez rozgrywki Ligi Światowej i jako jedyna drużyna wygrała wszystkie sześć spotkań. W miniony weekend zakończyli turniej w Belgradzie i w poniedziałek wieczorem mieli wylecieć do Teheranu, gdzie od piątku będzie rozgrywany jeden z trzech ostatnich turniejów LŚ. Serbowie będą tam walczyć z Iranem, Włochami i Argentyną.
Jednak poniedziałkowy wylot nie doszedł do skutku, bowiem w stolicy Serbii panowały fatalne warunki pogodowe i z powodu burz odwołano wiele lotów. Siatkarze musieli wrócić do hotelu i polecieli dopiero dzień później, we wtorek wieczorem. Ponieważ nie ma lotów bezpośrednich z Belgradu do Teheranu, to mieli zaplanowaną przesiadkę w Stambule, na lotnisku Ataturka.
Tuż przed wylądowaniem samolotu z Belgradu z zawodnikami na pokładzie na stambulskim lotnisku nastąpił ogromny zamach terrorystyczny, w którym zginęło kilkadziesiąt osób, a kilkaset zostało rannych. Ewakuowano kilka tysięcy osób i przeprowadzono akcję ratunkową, a przez ten czas Serbowie musieli czekać w samolocie na płycie na rozwój wydarzeń.
Ostatecznie mogli opuścić samolot, ale oczywiście nie mogli odlecieć zgodnie z planem do Teheranu. Noc spędzili w hotelu w Stambule pod opieką konsula swojego kraju i czekali na informacje co dalej z ich podrożą. Dopiero w środę po południu udało się znaleźć dla nich miejsca w samolocie do Teheranu, który powinien odlecieć ze Stambułu wieczorem.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Portugalscy dziennikarze: Macie świetny zespół (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
