Reprezentacja Francji to zawsze był niewygodny przeciwnik, a dodatkowo ostatnio poczynił ogromne postępy. Przez lata największym sukcesem były pojedyncze srebrne i brązowe krążki mistrzostw Europy. Dopiero na początku poprzedniej dekady Francuzom udało się zaistnieć w mistrzostwach świata i w 2002 roku zdobyli brąz. Po drodze były jeszcze pojedyncze medale, także w Lidze Światowej, ale trzeba było dopiero zmiany pokoleniowej, żeby Les Bleus zaczęli wygrywać turnieje.
Wstępem do zmian była rotacja na stanowisku trenera. Po 11 latach z reprezentacją rozstał się Philippe Blain i w 2012 roku po nieudanych kwalifikacjach olimpijskich, drużynę przejął Laurent Tillie. Pierwszym sygnałem, że idzie ku lepszemu, było zajęcie przez Francuzów czwartego miejsca w mistrzostwach świata w 2014 roku. Ale dopiero następne dwanaście miesięcy miało stać się rokiem największych jak do tej pory sukcesów tej reprezentacji. Wygranie drugiej dywizji Ligi Światowej dało Trójkolorowym promocję do turnieju finałowego pierwszej dywizji, w którym również triumfowali. Trzy miesiące później udowodnili, że to nie był jednorazowy wykwit formy i zdobyli mistrzostwo Europy. W styczniu tego roku zagrali w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, gdzie do szczęścia zabrakło im naprawdę niewiele. Przegrali finałowy mecz z Rosją i ostatnią szansę na wywalczenie biletu do Rio dostali w maju. Wykorzystali ją i po raz pierwszy od 2004 roku powalczą o olimpijski medal. Co ciekawe, to będzie ich dopiero czwarty występ na najważniejszej imprezie czterolecia.
Jednym z kluczy do poprawy wyników była zmiana zasad panujących w zespole. Laurent Tillie dał dużo wolności swoim graczom. Do składu powrócił siatkarz o największym potencjale, Earvin Ngapeth. Przyjmujący grał już za czasów Blaina, ale po tym, jak w 2010 roku podczas mistrzostw świata trener go wyrzucił z drużyny, musiał poczekać parę lat na powrót. Jest to gracz nieszablonowy, który w formie potrafi sam wygrywać mecze. Jednocześnie trudno nazwać go wzorem do naśladowania, bo wiele razy zdarzyło mu się popełniać wykroczenia. Jednak szkoleniowiec potrafił znaleźć sposób na ułożenie sobie z nim współpracy.
Luz i przysłowiowy team spirit przyniosły sukcesy. I to wszystko wcale nie jest na pokaz, chociaż w sieci można znaleźć sporo przykładów, od słynnych pozowanych zdjęć po zwycięskich meczach, po zagrzewanie się do boju. I jeszcze to powstałe zupełnie spontanicznie określenie drużyny "Team Yavbou". Samo słowo yavbou nic we francuskim nie znaczy, ale pochodzi od czasownika, który w języku potocznym oznacza zniszczyć. Oczywiście jest to bardzo grzeczne tłumaczenie tego określenia.
Kibicuj Polakom podczas Final Six LŚ w Krakowie! Bilety są jeszcze dostępne
Do tegorocznej edycji Ligi Światowej Francuzi przystąpili jako obrońcy tytułu, co jest dla nich zupełnie nową sytuacją. W dwudziestu dotychczasowych edycjach, w których występowali, tylko dwa razy bowiem zdobywali medale. Oprócz złota było to także srebro w 2006 roku. W fazie interkontynentalnej Les Bleus zanotowali bilans sześciu zwycięstw i trzech porażek, co dało im czwarte miejsce w klasyfikacji. Dobre wyniki znalazły odzwierciedlenie w indywidualnych statystykach zawodników. Czwarte i piąte miejsce w zestawieniu najlepiej atakujących zajmują odpowiednio Earvin Ngapeth i Antonin Rouzier, w klasyfikacji rozgrywających króluje Benjamin Toniutti, a libero - oczywiście Jenia Grebennikov.[nextpage]
W trzech turniejach Laurent Tillie sporo rotował składem, dając pograć większości graczy. Jest to strategia usprawiedliwiona z jednej strony ciężkim sezonem. Trójkolorowi przecież rozgrywali na przełomie maja i czerwca turniej w Japonii, a na pierwsze zawody Ligi Światowej dwa tygodnie później, musieli udać się do Australii. Z drugiej strony była to też bardzo dobra okazja do ogrania graczy i wybrania dwunastki, która pojedzie do Brazylii. Bo chociaż Francuzi chcą powtórzyć zeszłoroczny wynik, to i tak igrzyska pozostają najważniejsze. - Najlepszym sposobem na przygotowanie się do walki w Rio, jest wygranie Ligi Światowej - stwierdził francuski szkoleniowiec.
Les Bleus to oczywiście nie tylko wspomniany Earvin Ngapeth. Praktycznie na każdej pozycji znajdziemy klasowych siatkarzy. Przez wiele lat problemem była kwestia atakującego. Antonin Rouzier w najważniejszych meczach po prostu zawodził. Jednak Tillie potrafił dotrzeć do swojego bombardiera. I to właśnie popularny "Antek" poprowadził swoich kolegów do triumfu w mistrzostwach Europy i został wybrany MVP tego turnieju. Na rozegraniu rządzi Benjamin Toniutti, o którego umiejętnościach przekonali się w minionym sezonie polscy kibice. Na przyjęciu występują także dobrze znani w naszym kraju Kevin Tillie, Nicolas Marechal i Julien Lyneel. Dodatkowo szanse gry dostał młodziutki Trevor Clevenot. Nie jest to jedyny młodzian w składzie, bo trener postawił na Thibault Rossarda, nowego gracza Asseco Resovii Rzeszów, jako drugiego atakującego. Nominalny przyjmujący pokazał się z dobrej strony zastępując swojego starszego kolegę. Na środku najgroźniejszym zawodnikiem jest zdecydowanie Kevin Le Roux, który ponadto dysponuje bardzo skuteczną zagrywką. Niejednokrotnie przekonywali się o tym rywale po drugiej stronie siatki, kiedy gracz ten seriami zdobywał punkty. No i wreszcie wspomniany wcześniej Jenia Grebennikov, uważany przez wielu ekspertów za najlepszego obecnie libero na świecie. Dość powiedzieć, że dość szybko dostał propozycję gry w jednym z najmocniejszych klubów ligi włoskiej.
Francuzi będą jednym z faworytów do wygrania Ligi Światowej i Polacy zmierzą się z nimi już pierwszego dnia turnieju finałowego. Będzie to zresztą już piąte spotkanie, jakie obie drużyny rozegrają licząc od początku tego roku. W tych wszystkich konfrontacjach tylko raz górą byli Biało-Czerwoni. W turnieju kwalifikacyjnym w Japonii nasi siatkarze wygrali 3:2. Kto zwycięży tym razem i czy Trójkolorowi obronią tytuł, przekonamy się niedługo. Gdyby siatkarzom znad Sekwany udała się ta sztuka, byliby dopiero trzecią reprezentacją w historii, której udało się tego dokonać, po Włochach i Brazylijczykach.
Szeroki skład reprezentacji Francji na Final Six Ligi Światowej w Krakowie:
Rozgrywający: Benjamin Toniutti, Pierre Pujol.
Atakujący: Antonin Rouzier, Thibault Rossard.
Środkowi: Kevin Le Roux, Nicolas Le Goff, Franck Lafitte, Horacio D'Almeida.
Przyjmujący: Earvin Ngapeth, Kevin Tillie, Nicolas Marechal, Trevor Clevenot, Julien Lyneel.
Libero: Jenia Grebennikov, Hubert Henno.
ZOBACZ WIDEO Hołub i Święty: Dobry prognostyk przed sztafetą (źródło TVP)
{"id":"","title":""}