Reprezentacja Serbii już po swoim pierwszym meczu turnieju finałowego Ligi Światowej mogła być pewna awansu, jednak nie wyszli rezerwowym składem przeciwko Francji. Mimo to przegrali dwa pierwsze sety i dopiero po 10-minutowej przerwie zaczęli grać lepiej. To doprowadziło do remisu w spotkaniu, który zapewnił Serbom pierwsze miejsce w grupie J.
- Zagraliśmy tak, jak wszystkie nasze mecze dotychczasowe, czyli bez kalkulacji i z chęcią zwycięstwa za wszelką cenę. Graliśmy najlepiej jak potrafimy bez zastanawiania się, kto jeszcze z naszej grupy awansuje - oświadczył po meczu Dragan Stanković.
Zawodnik cieszył się zwłaszcza z tego, że jego drużynie udało się odwrócić mecz w trzecim secie. - Dwa pierwsze sety przegraliśmy, bo Francuzi wywarli ogromną presje na zagrywce, zwłaszcza po drugiej przerwie technicznej. Przed trzecią partią postaraliśmy się zmienić coś w naszej grze, bo chcieliśmy wygrać grupę. To nie było łatwe wrócić do meczu, ale udało się nam ugrać dwa sety potrzebne do osiągnięcia naszego celu. Teraz czekamy na rywala półfinałowego - powiedział kapitan Plavich.
Z tego samego powodu bardzo zadowolony po spotkaniu był szkoleniowiec Nikola Grbić. - Bardzo się cieszę, że moi zawodnicy wrócili do meczu po przegraniu dwóch partii i doprowadzili do tie breaka, bo dokładnie takiej reakcji i takiego podejścia mentalnego od nich oczekuję - przyznał.
Trener Serbów potwierdził słowa swojego środkowego, że chcieli wygrać spotkanie z Francuzami. - Tak jak mówiłem po pierwszym meczu, zależy mi na tym, żebyśmy do każdego spotkania podchodzili z założeniem, że chcemy je wygrać. Nie ma odpuszczania, nawet jak mamy awans. I moi zawodnicy prezentowali właściwe podejście, ale niestety tylko do drugiej przerwy technicznej w pierwszym secie. Wtedy straciliśmy kilka punktów w jednym ustawieniu i to mocno podcięło skrzydła mojemu zespołowi. Trzeba przyznać, że zagrywka Francuzów była przez cały mecz wyjątkowo trudna i ryzykowna i to bardzo utrudniało nam grę - ocenił Grbić.
ZOBACZ WIDEO Marko Podrascanin: przyjechaliśmy tu po pełną pulę (źródło TVP)
{"id":"","title":""}