Ewa Kasprów: Bydgoszczanki trochę nam pomagały

Pilanki wreszcie przełamały słabą serię i po kilku przegranych spotkaniach odniosły upragnione zwycięstwo, lecz rodziło się ono w ogromnych bólach. Wicemistrzynie Polski jedynie w trzecim secie były stroną wyraźnie dominującą. W pozostałych odsłonach cały czas toczyła się wyrównana walka i to przeważnie przyjezdne musiały gonić wynik.

Początek spotkania nie najlepiej układał się dla gości. Drużyna Jerzego Matlaka już po kilku minutach przegrywała w pierwszym secie 2:8 i dopiero po jakimś czasie wicemistrzynie Polski rzuciły się w pogoń za rywalkami. - To było dla nas bardzo ciężkie spotkanie i dobrze zdawałyśmy sobie sprawę z tego, co nas czeka, jednak sprężyłyśmy się na ten mecz. Wreszcie pokazałyśmy, że jesteśmy drużyną i dzięki temu udało nam się wygrać i z tego niezwykle się cieszymy - powiedziała rozgrywająca Farmutilu Piła Ewa Kasprów.

Pilanki już od dłuższego czasu nie mogą sobie poradzić z wyeliminowaniem ze swojej gry prostych błędów. Nadal zdarza im się utknąć w jednym ustawieniu i stracić kilka punktów, a to jest na pewno sporym powodem do zmartwień dla pilskiego trenera. Szczególnie, że sezon wkracza w decydującą fazę. Każda pomyłka może mieć spore konsekwencje, dlatego drużyna z północnej części Wielkopolski musi jak najszybciej znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego zdarza im się grać tak nierówno. - Same chciałybyśmy to wiedzieć, może wtedy byśmy przestały popełniać tyle błędów. Musimy trenować i pracować nad tym, aby je wyeliminować, a wtedy powinno być dużo lepiej - dodała zawodniczka

Wicemistrzynie Polski mogą być usatysfakcjonowane z przebiegu drugiej partii, bo w końcówce przegrywały już 20:24. Jednak wtedy na parkiecie pojawiła się w drugiej linii libero - Paulina Maj, która zmieniła skrzydłową - Edytę Kucharską, dzięki temu zabiegowi przyjezdne złapały drugi oddech i najpierw doprowadziły do wyrównania 24:24, a później wygrały tę odsłonę. - Możemy być zadowolone z początku drugiego seta, bo prawie nie popełniałyśmy błędów. Bydgoszczanki trochę nam pomagały, bo same zaczęły się mylić i dzięki temu zdołałyśmy trochę odskoczyć. Później ciężar gry na swoje barki wzięły najbardziej doświadczone zawodniczki. Grały bardzo skuteczne i nie popełniały błędów jak bydgoszczanki.

Na pewno to zwycięstwo było potrzebne pilskiemu zespołowi, który w ostatnich tygodniach nie prezentował się najlepiej. Najbliższe dwa mecze pilanki rozegrają w Mielcu, najpierw będzie to spotkanie pucharowe, a później ligowe. - - Dzięki tej wygranej znacznie poprawiły się nastroje w zespole, bo teraz są bojowe, a do Mielca jedziemy wygrać - uważa Ewa Kasprów.

Komentarze (0)