Rio 2016: Polsko-amerykański dream team III dnia rywalizacji w Maracanazinho

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Karol Kłos
WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Karol Kłos
zdjęcie autora artykułu

W czwartek w Maracanazinho doszło do trzech bardzo ciekawych meczów dla losów grupowej rywalizacji igrzysk olimpijskich. Ważne zwycięstwo odniosła reprezentacja Polski, Francji oraz USA. Zobacz, którzy zawodnicy byli liderami swoich zespołów.

Rozgrywający: Grzegorz Łomacz (Polska)

Trzecie rozdanie igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro i trzecie zwycięstwo Biało-Czerwonych. Mecz Polaków z Argentyńczykami jest uważany za jeden z najlepszych w obecnym sezonie reprezentacyjnym, a z pewnością najlepszy w wykonaniu rozgrywającego - Grzegorza Łomacza.

28-latek świetnie rozprowadzał polska ofensywę, atak prowadził równomiernie przez wszystkich zawodników. Jego rozegrania były nieuchwytne dla przeciwników, a sam dołożył swoje "5 groszy" w zdobyczy punktowej zespołu. Popisał się punktowym blokiem oraz asem serwisowym.

Atakujący: Matthew Anderson (USA)

Mecz kończący rywalizację trzeciego dnia turnieju w Maracanazinho pomiędzy USA a Brazylią był istotny z punktu widzenia ewentualnych awansów do ćwierćfinałów z grupy A. Stojący pod ścianą Amerykanie potrafili zmobilizować się i pokonać Canarinhos 3:1. Po dwóch porażkach, w końcu z korzystnym efektem dla USA, ciężar gry na swoje barki wziął jeden z najbardziej doświadczonych - Matthew Anderson.

Zawodnik najlepszej drużyny Europy - Zenita Kazań, był tym, który w momentach kryzysu wyciągał swój zespół z impasu. Nawet problemy od połowy czwartego seta z mięśniami prawej nogi nie powstrzymały go od gry. Wówczas miał na koncie 20 punktów, a do końca meczu zdobył jeszcze trzy.

Środkowy: Karol Kłos (Polska)

Po pochwałach Grzegorza Łomacza, w zestawieniu najlepszych nie mogło zabraknąć również Karola Kłosa. Tego, który dla reprezentacji zrobił najwięcej dobrego.

Po ostatniej krytyce, środkowy PGE Skry Bełchatów jak na zawołanie zmazał przeświadczenie, jakoby środek siatki był najsłabszym ogniwem w kolektywie Stephane'a Antigi. Mecz z Argentyną rozegrał koncertowo. Był najczęściej punktującym zawodnikiem, a dodatkowo miał spory udział w powstrzymaniu swojego byłego klubowego kolegi będącego równocześnie największym zagrożeniem Polaków - Facundo Conte. Łącznie zdobył 14 punktów, z czego 11 atakiem i 3 blokiem.

II Środkowy: Seyed Mohammad Mousavi Eraghi (Iran)

Choć wynik 3:0 wskazuje łatwą przeprawę Iranu, młodzieńcza finezja Kubańczyków znacznie utrudniała grę podopiecznym Raula Lozano. Kluczowymi zawodnikami potyczki po zwycięskiej stronie byli ci co zawsze, Mir Saeid Marouflakrani oraz Seyed.

Drugi jak zwykle poza efektownymi atakami ze środka, nieoceniony okazał się w bloku. Pięciokrotnie bezpośrednio powstrzymał Kubańczyków, a jego pasywna gra często skutkowała wyblokiem i kontrą Iranu. Był zawsze tam gdzie atak rywala.

Przyjmujący: Earvin Ngapeth (Francja)

18 punktów, w tym 16 w ataku przy niesamowitej skuteczności 84 proc. Statystyka mówi sama za siebie. Earvin Ngapeth to jeden z najlepszych przyjmujących na turnieju w Rio de Janeiro i choć w meczach z Włochami i Meksykiem można mu było wiele zarzucić, tak w starciu z Kanadą zagrał bezbłędnie.

Jak zwykle w spotkaniu z jego udziałem, nie zabrakło spięć pod siatką. Jednak tym razem "przepychanki" nie wytrąciły go z równowagi i obniżyły jakość jego gry, tak jak to miało miejsce w pierwszym meczu turnieju z Italią, a wręcz przeciwnie zmobilizowała go do poprawy.

II przyjmujący: Filippo Lanza (Włochy)

Zawodnikowi Trentino Volley w porównaniu do drugiego z reprezentacyjnych przyjmujących - Osmany Juantoreny, ma mniej korzystne parametry i o wiele gorszą dynamikę. Mimo wszystko to on w meczu z teoretycznym outsiderem siatkarskiego turnieju - Meksykiem, prezentował się najlepiej w drużynie.

Był najczęściej punktującym, zanotował 14 oczek na swoim koncie - 10 po ataku, 3 po bloku oraz 1 zagrywką. W przyjęciu rywal przetestował go 9 razy i ani razu nie dopuścił się błędu.

Libero: Erik Shoji (USA)

Niemal wszyscy podopieczni Johna Sperawa wznieśli się na wyżyny swoich możliwości aby odnieść niezbędne do pozostania w turnieju zwycięstwo za trzy punkty nad faworyzowaną ekipą Canarinhos. Do grupy liderów zespołu z pewnością należy Erik Shoji.

Amerykański libero rzadko jest wymieniany w gronie najlepszych, a jeszcze rzadziej typowany na lidera na swojej pozycji. Trzeba mu jednak oddać, że podczas meczu z Brazylijczykami zrobił kawał dobrej roboty w defensywie. Szczególne pochwały należą się za grę w obronie.

Ławka rezerwowych: Mir Saeid Marouflakrani (Iran), Artem Wolwicz i Maksim Michajłow (Rosja), Aaron Russell (USA), Rafał Buszek (Polska), Simone Buti i Massimo Colaci (Włochy)

Źródło artykułu:
Komentarze (0)