Aluprof Bielsko - Biała Farmutil Piła 2:3 (23:25, 25:27, 25:23, 25:10, 11:15)
Mecz ten to kolejny szlagier naszej ligi. Aktualny wicemistrz Polski kontra świetnie spisujący się Aluprof. Spotkanie to miało być transmitowane przez Polsat Sport, lecz z powodów technicznych musiano ją przerwać. Nie była to dobra wiadomość w szczególności dla kibiców pilanek, ale osobą o słabych nerwach zaoszczędzono przyśpieszonego tętna. Pierwsze trzy sety tej potyczki były dość zacięte, bo kończyły się tylko 2 punktową przewagą drużyny zwycięskiej. Więcej spokoju zachowały pilanki, które prowadziły 2:1. Bielszczanki podrażniły przegrane końcówki i w czwartej partii wręcz zmiotły przyjezdne z parkietu (10:25). Wszystko wskazywało na to, że BKS wygra piątą odsłonę, ale w tie-breaku role się odwróciły i siatkarki z Piły zwyciężyły do 11 i zdobyły 2 cenne punkty.
Centrostal Bydgoszcz - Winiary Kalisz 3:0 (25:22, 25:22, 25:19)
W poprzednim sezonie rywalizacje pomiędzy tymi ekipami można by nazwać hitem kolejki. Bydgoszczanki przez lata znajdowały się w czubie tabeli, a teraz walczą o 8 lokatę. Nikt głośno nie mówi tu o tym, że Centrostal możne grać o mistrza, a jednak do tego doszło. Duży wpływ na postawę gospodyń w tym meczu miało zwycięstwo nad mielczankami (3:0). Można śmiało powiedzieć, że dodało im skrzydeł. Patrząc na skład bydgoszczanek to zwycięstwo nad Winiarami nie było wielką niespodzianką. Przecież grają tam byłe i aktualne reprezentantki Polski. Czyżby trener Makowski wydobył z nich te umiejętności, które przez ten czas nie wykorzystywały?
AZS Białystok - Muszynianka Muszyna 1:3 (14:25, 25:22, 23:25, 20:25)
Ten pojedynek to tzw. walka Dawida z Goliatem. Tym razem to Goliat pokonał Dawida, a mogło być odwrotnie. Pokazały to mielczanki, które ograły dream team z Muszyny. Zapewne białostoczanki też liczyły na urwanie choć 1 punktu. Pierwszy set to zupełna dominacja Muszynianki, która dała ugrać tylko 14 "oczek" akademiczkom. Gospodynie nie dały za wygraną i doprowadziły do remisu. Walczyły jak równy z równy również i w trzeciej odsłonie, ale "Mineralne" tym razem były górą. Podopieczne Bogdana Serwińskiego, jednak nie dały urwać punktu AZS-owi i wróciły z Podlasia ze zwycięstwem.
Gedania Gdańsk - MKS Dąbrowa Górnicza 3:2 (16:25, 25:13, 27:25, 19:25, 19:17)
- Powiedziałam dziewczynom, aby wygrały szybko, bo boli mnie szyja i nie mogę długo siedzieć - powiedziała przed meczem Elżbieta Skowrońska, która miała problemy z kręgosłupem. Jednak gdańszczanki nie posłuchały swojej liderki i przetrzymały ją aż 5 setów na trybunach hali Gedanii.
Dwie pierwsze partie to wysokie wygrane Gdańska oraz Dąbrowy. Gdańsk po wygranej do 13, pokazał, że to nie był przypadek i zwyciężył w 3 odsłonie. Kolejny set to już popis MKS-u. O wszystko znów musiał zadecydować tie-break, który gospodynie rozstrzygnęły na własną korzyść.
AZS AWF Poznań - Stal Mielec 3:2 (16:25, 25:22, 18:25, 25:18, 15:13)
Ciężko było wskazać tu faworyta, obydwóm ekipom punkty były potrzebne, jak woda turyście na Saharze. A wszystko po to by mieć pewną pozycje w tabeli. Mielczanki już na początku rozbiły poznanianki zagrywką co dało im prowadzenie w tym spotkaniu. AZS podniósł się i zaczął dyktować warunki. Stal próbowała mu przeszkodzić, ale na nic się to zdało. Trzecia partia znów popis przyjezdnych i wysoka wygrana. Ta dobra dyspozycja nie przetrwała już do kolejnej odsłony, bo akademiczki doprowadziły do remisu po 2. Tie-break był zacięty, ale to Poznań przeważał i on też zgarnął 2 punkty. Stali zabrakło szczęścia i skończonych czterech ataków, które popsuły w trakcie 5 seta.