Bez historii - relacja z meczu Muszynianka Fakro - AZS Białystok

W meczu Muszynianki i AZSu Białystok, to zespół przyjezdny miał o co walczyć. Siatkarki trenera Dariusza Luksa toczyły korespondencyjny pojedynek z Gwardią Wrocław, a stawką było zajęcie szóstego miejsca po rundzie zasadniczej. Dla Mistrzyń Polski mecz nie miał już większego znaczenia. Siatkarki z Muszyny były pewne zajęcia drugiego miejsca w ligowej tabeli.

Muszynianka Fakro Muszyna - Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 3:0 (25:17, 25:18, 25:17)

Muszynianka: Śrutowska, Rosner, Jagieło, Pykosz, Kaczor, Plchotova oraz Targosz (libero).

AZS: Manikowska, Walawender, Karczmarzewska-Pura, Mieszała, Koczorowska, Żebrowska oraz Saad (libero).

Sędziowali: Bogumił Sikora i Bogdan Nowak.

MVP: Dorota Pykosz.

Już przedmeczowy skład drużyny prowadzonej przez Bogdana Serwińskiego wskazywał na luźne podejście ekipy z Muszyny do tego meczu. Na parkiecie zabrakło takich siatkarek, jak Izabela Bełcik, Kamila Frątczak, Joanna Mirek czy Sylwia Pycia. Miejsce najlepszej libero w naszym kraju – Marioli Zenik, zajęła tym razem Monika Targosz.

Jeśli komuś się wydawało, że mocno rezerwowy skład Muszynianki będzie miał kłopoty z zespołem z Białegostoku, bardzo szybko musiał zrewidować swoje poglądy. Mistrzynie Polski błyskawicznie zdominowały przebieg wydarzeń na parkiecie. Siatkarki AZSu miały ogromne kłopoty z przyjęciem zagrywki Agnieszki Śrutowskiej, która seryjnie zdobywała punkty tym elementem gry. Kamilę Frątczak skutecznie zastąpiła Joanna Kaczor, a popisową partię rozgrywała środkowa Muszynianki, Dorota Pykosz.

O ile początek pierwszego seta mógł jeszcze dać przyjezdnym cień nadziei, o tyle dalszy przebieg partii rozwiał wszelkie wątpliwości co do tego, kto jest lepszy. Od pierwszej przerwy technicznej siatkarki z Muszyny powiększały prowadzenie, oddając je jeszcze tylko raz – w połowie trzeciego seta. Momenty, w których zawodniczki AZSu zdobywały kilka punktów z rzędu wynikały przede wszystkim z rozluźnienia, które momentami wkradało się w poczynania gospodyń. Bardzo szybko sytuacja wracała jednak do normy, a trener Bogdan Serwiński nie miał większych powodów do niepokoju. Szkoleniowca Muszynianki od początku meczu nie opuszczał zresztą dobry humor. Zwykle żywiołowo reagujący Serwiński, był tym razem nad wyraz spokojny, a uśmiech ani na chwilę nie zniknął z jego twarzy.

To w zasadzie wszystko, co można napisać o niedzielnym meczu. Muszynianka, myśląca przede wszystkim o pucharowym starciu z Eczacibasi, bez większych problemów pokonała pewne utrzymania siatkarki z Białegostoku. Z dobrej strony zaprezentowały się zawodniczki, które na co dzień nie mają miejsca w wyjściowej szóstce Mistrza Polski. Na szczególną uwagę zasługuje postawa Doroty Pykosz i Agnieszki Śrutowskiej. Obie zawodniczki udowodniły, że mogą być mocnym punktem Muszynianki w starciu ze znacznie wyżej notowanymi przeciwnikami.

Komentarze (0)