SSK Calisia Kalisz - Centrostal Bydgoszcz 1:3 (27:29, 27:25, 19:25, 18:25)
Calisia: Anna Woźniakowska, Anita Chojnacka, Dominika Sieradzan, Ewelina Toborek, Sylwia Wojcieska, Magdalena Godos, Marta Kuehn - Jarek (libero) oraz M. Wawrzyniak, K. Wawrzyniak
Centrostal: Tatiana Hardzejeva, Monika Smak, Ewa Kowalkowska, Joanna Kuligowska, Dominika Kuczyńska, Monika Naczk, Katarzyna Wysocka (libero) oraz Dominika Nowakowska, Katarzyna Mróz
Sędziowie: Zbigniew Wolski (pierwszy), Paweł Burkiewicz (drugi)
MVP: Katarzyna Mróz (Centrostal)
Przed spotkaniem wiadomo było, że nawet w przypadku wygranej za trzy punkty Calisia nie zdoła utrzymać się w lidze bez konieczności rozgrywania baraży, ale mogła jeszcze pokusić się o awans na dziewiątą lokatę kosztem Stali Mielec, co pozwoliłoby rozpocząć rywalizację z mielczankami od pojedynku u siebie. Centrostal nadal miał realne szanse na trzecie miejsce, tracąc jedynie punkt do Farmutilu Piła, który o tej samej porze grał z rywalkami kaliszanek do pozostania w PlusLidze Kobiet.
Pierwsza partia rozpoczęła się od dobrej gry gospodyń. Dobrze w spotkanie wyszła Anita Chojnacka, która zagrywkami wyprowadziła swój zespół na zdecydowane prowadzenie. Brak przyjęcie po stronie przyjezdnych doprowadził do czteropunktowej przewagi kaliszanek, która nie utrzymała się zbyt długo. Przerwa poproszona przez Piotra Makowskiego dała należyty skutek i już na przerwie technicznej po ataku ze środka Dominiki Kuczyńskiej bydgoszczanki miały punkt przewagi nad swoimi rywalkami. Po słabym otwarciu spotkania widać było, że z akcji na akcje Centrostal „rozkręcał się”. Pomagała im w tym drużyna z Wielkopolski, która zatraciła skuteczność. Różnica między zespołami była coraz większa i utrzymała się do końcówki seta. Wtedy to waleczność ostatniej drużyny w lidze pozwoliła zniwelować straty do zera. Żadna z drużyn przez długi czas nie potrafiła wykorzystać piłek na wygranie seta. Dopiero błąd przekroczenia linii trzeciego metra pozwolił bydgoszczankom unieść ręce w geście tryumfu. Końcowy wynik tej partii to 27:29, co obrazuje naprawdę wyrównany poziom, mimo różnicy w tabeli.
Druga część meczu rozpoczęła się podobnie do poprzedniej, ale tym razem prowadzenie objęły bydgoszczanki. Jednak pięć punktów zdobytych w jednym ustawieniu pozwoliło Calisii minimalnie prowadzić na pierwszej przerwie technicznej. Chwilę po niej bardzo dobry okres gry zanotowała Joanna Kuligowska, która trzy razy z rzędu skutecznie atakowała. Mimo tego kaliszanki kontrolowały przebieg gry i po nieudanym zbiciu Tatiany Hardzejevej na tablicy świetlnej widniał wynik 16:13. Na wyróżnienie po stronie gospodyń zasługiwały Anita Chojnacka i Anna Woźniakowska, które "trzymały" atak. Z kolei w szeregach przyjezdnych bardzo dobrze spisywały się środkowe, które często popisywały się mocnymi atakami. O zwycięstwie w secie ponownie zadecydowała końcówka. Więcej zimnej krwi zachowały gospodynie, a uwieńczeniem dobrej gry był przepiękny pojedynczy blok Anny Woźniakowskiej na Ewie Kowalkowskiej, po którym piłka wylądowała na parkiecie szybciej niż zawodniczka z Bydgoszczy. Ta akcja zakończyła odsłonę przy stanie 27:25.
Przy remisowym stanie, zwycięstwo w trzecim secie, dla obu drużyn, było bardzo ważne w kontekście wygrania całej konfrontacji. Dało się to zauważyć w grze zespołów, które grały punkt za punkt nie chcąc dać przeciwnikowi odejść na kilka punktów przewagi. Tak było aż do wyniku 10:10. Wtedy pięć punktów zdobytych w głównej mierze po błędach kaliszanek w trakcie jednego ustawienia rywalek dało swobodę gry gościom. Przewaga rosła z akcji na akcje i kibice spisywali już seta na straty. Mięli oni racje, bo ich podopieczne nie miały pomysłu, jak przeciwstawić się skutecznie grającym rywalkom. Pojedyncze akcje zakończone zdobyciem punktu, miały miejsce zdecydowanie za rzadko. Rozgrywająca Centrostalu grała spokojnie, wykorzystując swoje zawodniczki i urozmaicając grę, co przynosiło zamierzone efekty. Tym razem, w przeciwieństwie do partii poprzednich, wielkich emocji w końcówce zabrakło i przyjezdne cieszyły się z prowadzenia w całym spotkaniu 1:2.
Decydująca o losach spotkania okazała się czwarta odsłona, w której od początku dominował Centrostal. Widać było, że bydgoszczanki bardzo chciały wygrać cały pojedynek w czterech partiach. Chęci potrafiły zamienić w czyny, chodź początek był w miarę wyrównany. Dopiero po wymianie uwag z trenerem zawodniczki zaczęły wytwarzać sobie większą przewagę. Ostatni zryw gospodyń miał miejsce tuż przed drugą przerwą techniczną, kiedy to kaliszanki zdołały wyrównać stan spotkania. Na tym walka w starciu zakończyła się. Coraz mniej skutecznych ataków pozwalało wyprowadzać skuteczne kontry przyjezdnym. W mgnieniu oka z remisu set zakończył się siedmiopunktowym zwycięstwem ekipy Piotra Makowskiego. Trzy punkty zdobyte w Kaliszu były w pełni zasłużone, a indywidualnie statuetką dla najlepszej zawodniczki komisarz zawodów postanowił wyróżnić środkową zespołu Katarzynę Mróz.
Po ostatniej rozegranej akcji kaliscy kibice nie mięli zadowolonych min, ale trudno się im dziwić. Trzy zwycięstwa odniesione w osiemnastu kolejkach nie przynosi chluby zawodniczkom z najstarszego miasta w Polsce, które w tabeli uplasowały się na ostatnim miejscu w tabeli. W Kaliszu sprawdziła się reguła, jaką można zauważyć po miejscach w tabeli, Calisia zawsze ma medal, albo gra w barażach. Nigdy nie zdarzyło się jeszcze, że drużyna spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej i kibice ciągle mają nadzieję, że podobnie będzie w tym sezonie. Mimo zajęcia przez Centrostal czwartej pozycji zespół Piotra Makowskiego można uznać za "czarnego konia" rozgrywek. Ekipa, która miała grać na pierwszoligowych parkietach może zamieszać w walce o medale, w co wierzą wszyscy związani z klubem.