Pięć setów, każdy na przewagi w Bełchatowie - podsumowanie 19. kolejki I ligi kobiet

Końcówka rundy zasadniczej zawsze wyzwala dodatkowe emocje, bo ważą się losy kto z kim zagra w play-offach, a przede wszystkim czy stawką będzie awans, spadek, a może tylko formalne dokończenie sezonu. Najbardziej było to widać w Bełchatowie, gdzie w meczu pomiędzy Skrą, a Sokołem każdy z pięciu setów kończył się na przewagi. Ponadto Budowlani Toruń wyrwali dwa punkty w Sosnowcu, a pozostałe spotkania zakończyły się zwycięstwami faworytów.

Łukasz Płócienniczak
Łukasz Płócienniczak

SMS PZPS I Sosnowiec - Budowlani Toruń 2:3 (20:25, 27:25, 25:18, 15:25, 14:16)

Budowlani Toruń po dobrym początku sezonu i fotelu lidera z biegiem czasu po równi pochyłej zmierzają coraz niżej w tabeli. Natomiast SMS Sosnowiec odwrotnie. Pierwszą rundę uczennice zakończyły z zaledwie jednym punktem na swoim koncie, by w drugiej wygrać już kilka spotkań. Trudno było wytypować faworyta tego spotkania. Taki też miał przebieg ten mecz. Najpierw wygrały torunianki, później nieznacznie miejscowe. W następnej partii już zdecydowanie wyraźniej zwyciężyły uczennice, by w kolejnym secie osiąść na laurach i przegrać do 15. Tie-break to wojna nerwów jednego i drugiego zespołu. Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechyliły torunianki i zainkasowały dwa punkty.

Wisła Kraków - Politechnika Częstochowa 3:0 (25:18, 25:23, 25:17)

Wisła w poprzednich kolejkach odnosiła zwycięstwa za dwa punkty. Nie były to mecze z najlepszymi drużynami ligowymi, a raczej ze średniakami. Można to tłumaczyć kryzysem formy albo budowaniem jej na pojedynki o awans do LSK. Tym bardziej miejscowi kibice drżeli o wynik przed tym spotkaniem, ponieważ drugie miejsce jeszcze nie jest takie pewne. Tylko trzy oczka różniły i różnią Wisłę i Piasta. Niemal pewne jest natomiast, że oba te zespoły spotkają się ze sobą w play-offach. Jednak ten kto zajmie lepszą lokatę będzie miała przywilej rozgrywania większej liczby spotkań w roli gospodarza. Stąd wynik tego meczu był taki ważny. Wisła stanęła na wysokości zadania. Pokonała Politechnikę 3:0, a przyjezdne tylko w drugiej odsłonie postawiły opór gospodyniom.

Gwardia Wrocław - Chemik Police 3:0 (25:14, 25:15, 25:15)

Chemik na swój kolejny mecz jechał do Wrocławia. Policzanki wcieliły się w rolę ofiary rzuconej na pożarcie Lwom. Przedmeczowe oczekiwania się sprawdziły. Gwardia zmiotła przeciwniczki z parkietu pokonując je w pierwszym secie do 14, a w pozostałych dwóch do 15. Nikomu nie trzeba mówić, że wrocławianki są pewniakami do awansu. Ciekawe jest czy forma jaką prezentują, utrzymają do tych ostatnich, najważniejszych pojedynków najprawdopodobniej z Wisłą. Natomiast marzenia Chemika na szóste miejsce prysły, choć od dawna można było obstawiać, że tak będzie. Trener Mariusz Bujek do samego końca był niepoprawnym optymistą. Teraz policzankom pozostaje walka o utrzymanie swojej lokaty lub awans o oczko wyżej, bo walkę w play-offach o utrzymanie mają jak w banku.

Skra Bełchatów - Sokół Chorzów 3:2 (25:27, 26:24, 30:28, 24:26, 15:13)

Najbardziej wyrównany mecz w 19 serii spotkań pierwszej ligi kobiet. W każdym secie oba zespoły walczyły na przewagi. Raz na prowadzenie wychodziły bełchatowianki, raz chorzowianki. Ostatecznie tie-breaka wygrały gospodynie. Był to chyba najbardziej wyrównany mecz w tym sezonie. Drużyny zdobyły łącznie 238 punktów, oczywiście o dwa oczka więcej zdobyła Skra 120:118. Te dwa małe punkciki dały dwa duże, najbardziej liczące się w ligowej tabeli. Dzięki nim bełchatowianki utrzymały swoją czwartą lokatę, o którą bezpośrednio walczą właśnie z Sokołem Chorzów.

Piast Szczecin - KSZO Ostrowiec Św. 3:1 (25:22, 17:25, 25:23, 25:16)

Szczecińscy kibice, podobnie jak ci w Krakowie, nie mogli być pewni wygranej swojego zespołu. Po porażce przed tygodniem ze Skrą Bełchatów można było się obawiać, że wszystko się posypie jak domek z kart. Ogólnie wiadomo, że dopóki się wygrywa jest fajnie i o złych rzeczach się nie myśli, a jak przychodzi niepowodzenie to wszystko się psuje. W obliczu plagi kontuzji zwłaszcza na pozycji środkowej, braku pieniędzy na wypłaty dla zawodniczek od kilku miesięcy i atmosfera wokół klubu z tego powodu mógł zadziałać efekt domina. Jednak szczecinianki pokazały, że mają charakter. Zwyciężyły za trzy punkty i tylko w drugim secie się rozluźniły, efektem czego była wygrana odsłona przez przyjezdne.

PLKS Pszczyna - pauza

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×