Tajfuny, ramen i ukłony. Japońskie początki Mai Tokarskiej

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
O typowym dniu:

- Wstaję rano, idę na halę i tam od razu mamy robione badania moczu, poziomu wody w organizmie, ważenie... Widać przywiązanie do każdego szczegółu, także podczas samych zajęć, gdzie wielką uwagę przykłada się do techniki, ułożenia ciała, stóp czy rąk. Od dziewiątej trzydzieści do dwunastej trzydzieści mamy pierwszy trening - od razu z piłkami i skokami; w Polsce bywa, że pierwsze, przedpołudniowe zajęcia są łagodniejsze i nie skacze się nie na nich, by nie obciążać nadmiernie stawów i mięśni, tutaj nie ma takiego podejścia.

Potem jest wspólny obiad i część z nas idzie do swoich pokojów w hali, by tam się zregenerować, udajemy się na analizę wideo lub do fizjoterapeuty, poza tym po zwykłym treningu zwykle zostaje się na indywidualne ćwiczenia. Dodam, że starsze zawodniczki mają czas na to, by trochę odpocząć, natomiast mam wrażenie, że młodsze idą na obiad i od razu wracają na halę! Trenują indywidualnie przed i po każdym treningu. Czasem się zastanawiam, skąd mają na to wszystko siły. Ale nie widzę u nich żadnego zniechęcenia lub narzekania.

Jeżeli chodzi o podejście do treningu, to wiadomo, że azjatycka siatkówka specjalizuje się w obronie i szybkości gry, co ma swoje odbicie także w rozgrywaniu piłek sytuacyjnych, niższym niż w Europie. Poza tym musiałam od nowa uczyć się schematów gry i ich japońskich nazw, bo część z nich była dla mnie zupełnie nowa. Trenerzy dbają o to, żebyśmy się nie nudziły i jest sporo urozmaiconych wariantów ćwiczeń, na przykład niedawno w grze szóstkami grałyśmy przeciwko pięciu blokującym, a potem na trzy blokujące i pięć broniących.

A potem? Zajęcia do dwudziestej i powrót do mieszkania. Po takiej dawce ćwiczeń trudno jest rozmyślać nad jakimikolwiek trudami życia w Japonii albo problemami... I może to dobrze.

O innych polskich siatkarzach w Japonii:

- Obawiam się, że ciężko będzie się spotkać w sezonie z Michałem Kubiakiem czy Bartoszem Kurkiem ze względu na terminarze gier i treningów. Na pewno po meczach będzie okazja, by porozmawiać z innymi zagranicznymi siatkarkami w lidze (co ciekawe, teraz do V-League ściąga się sporo środkowych, kiedyś głównie na atakujące), ale i tutaj są pewne ograniczenia. W umowie z klubem jest zastrzeżenie, aby nie zdradzać zawodniczkom z innych klubów jakichkolwiek informacji na temat drużyny: jak trenujemy, kto jest kontuzjowany, jak się czujemy... Poziom dyskrecji w pracy klubów jest bardzo wysoki.

O celach na sezon:

- Bronimy mistrzostwa kraju oraz krajowego pucharu. Poza tym w październiku czekają nas Klubowe Mistrzostwa Świata w Filipinach, a po sezonie ligowym w maju - kolejna edycja tego turnieju. W Manili gramy z Bangkok Glass, Vakifbankiem Stambuł i Volero Zurich; ciężko powiedzieć, jak wypadniemy w starciu z tak renomowanymi drużynami, ale udział w tak prestiżowym turnieju jest wielką nagrodą i pomoże nam zyskać doświadczenie.

Maja Tokarska (Hisamitsu Springs)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×